Hallo Szpicbródka, czyli … nie ostatni występ króla kasiarzy

Piątek, 25 stycznia – Dzień Sekretarki i Asystentki, Dzień Kryptologii, (1930) policja zatrzymała Stanisława Cichockiego ps. „Szpicbródka” udaremniając jednocześnie przygotowywane przez niego włamanie do placówki Banku Polskiego

 

Dzień Sekretarki i Asystentki

Jest to święto branżowe ustanowione w Polsce dla określonej grupy zawodowej – w tym wypadku dla sekretarek/sekretarzy i asystentek/asystentów.

Dzień Kryptologii

Dzień Kryptologii w 2007 roku uchwalił Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu z okazji 75. rocznicy złamania szyfru niemieckiej maszyny kodującej Enigma.

Jeżeli chcecie dowiedzieć się o dzisiejszych świętach nietypowych – zapraszam  (TUTAJ) .

Jeżeli natomiast interesuje Was, co też ciekawego wydarzyło się w  dniu 25 stycznia w przeszłości, to musicie czytać DALEJ.

 

Henryk-Kuźniak-Jeszcze-Raz-Vabank-Instrument-www.my-free-mp3.net-.mp3

 

I tak oto

w roku 1930, w Częstochowie

policja zatrzymała Stanisława Cichockiego ps. „Szpicbródka”, udaremniając jednocześnie przygotowywane przez niego włamanie do placówki Banku Polskiego

Czasem jeden dobry, udany skok mógł sprawić, że kasiarz do końca życia pławił się w luksusach.

Ograbiali bankowe skarbce w sposób błyskotliwy, z iście ułańską fantazją. Cały przestępczy świat wyrażał się o kasiarzach z szacunkiem – byli pierwszą ligą wśród szemranych zawodów. Nic dziwnego – kasiarze prócz sprytu, wyobraźni, mieli też kindersztubę, towarzyską ogładę oraz wykształcenie.

Stanisław Antoni Cichocki, pseudonim „Szpicbródka” , urodzony około 1890 roku, był to włamywacz-kasiarz, działający głównie na terenie Rosji i II Rzeczypospolitej. Pseudonim zawdzięczał starannie wypielęgnowanej blond bródce. Był eleganckim, o pięknym głosie, wykwintnym poliglotą, który operował nie tylko polszczyzną; perfekcyjnie znał również angielski, włoski, niemiecki oraz rosyjski.

Karierę przestępczą rozpoczął jeszcze w carskiej Rosji – był wychowankiem odesskiej szkoły kasiarzy, ale jego bezpośrednim nauczycielem był Wincenty Brocki, który zasłynął włamaniem do skarbca klasztoru na Jasnej Górze w 1909 roku. W wieku 17 lat brał udział w napadzie na jeden z berlińskich banków, o którym pisały obszernie gazety całej Europy.

 

Stanisław Cichocki – wysoki blondyn, nieco łysiejący, z elegancko przystrzyżoną bródką, ładnie wykrojonym nosem i głęboko osadzonymi pod wysokim czołem myślącymi oczami.

 

Jedną z bardziej spektakularnych akcji Cichockiego w tamtym czasie był podkop pod skarbiec Banku Azjatyckiego w Rostowie. Najpierw wynajęli piwnicę, pod przykrywką urządzenia tam piekarni ciasteczek. Stamtąd wykopali podkop, przebijając się pod ulicą do skarbca. Łup (jak określał ówczesny komisarz policji Henryk Lange, szef „brygady kradzieżowej”) – był ogromny.

Cichocki został aresztowany w Petersburgu. Aby uniknąć zesłania na Syberię, zdecydował się na współpracę z policją, na której zlecenie włamywał się do wskazanych mu kas po dokumenty. W następnych latach prawdopodobnie organizował włamania do banków na terenie Czechosłowacji, Litwy i Niemiec. W 1920 roku przybył do Polski, a już rok później był sądzony za planowany napad na kasę Banku Przemysłowców w Warszawie. Wkrótce potem porzucił napady, zostając doradcą i konsultantem technicznym innych włamywaczy, a jednocześnie prowadził bogate życie towarzyskie, przebywał w warszawskich środowiskach artystycznych, głównie kabaretowych i teatralnych; był także właścicielem kabaretu „Czarny Kot”.

 

 

W drugiej połowie lat 20. powrócił do napadów na banki. Był prawdopodobnie odpowiedzialny za napad na Bank Dyskontowy w Warszawie (1926), ale z braku dowodów nie został skazany, wzięto go jednak pod obserwację.

W 1927 roku Cichocki napadł na Państwowe Zakłady Graficzne w Warszawie, kopiąc kilkudziesięciometrowy tunel do skarbca. Został osadzony w więzieniu w Białymstoku. Organom ścigania nie udało się jednak zebrać przekonujących dowodów winy samego Cichockiego, a on sam twierdził, że znalazł się na miejscu napadu przypadkiem. We wrześniu 1929 roku sąd apelacyjny przychylił się do odwołania obrońców, a Cichocki został zwolniony. Niemal od razu zaczął przygotowywać napad na Bank Polski w Częstochowie.

Złodziejskie przedsięwzięcie przygotował ze znawstwem i rozmachem. Najpierw zwerbował ekipę doświadczonych fachowców – kasiarzy. W jej składzie był m.in. Adam Stempel, znajomek Szpicbródki jeszcze z czasów carskich, z którym pruł on kasy w Moskwie i Petersburgu. Poza tym do pracy z mistrzem najęci zostali również znani na bruku warszawskim włamywacze: Marian Brzeziński i Nuta Woginiak.
Wynajęto w Częstochowie lokal sąsiadujący z bankiem, w którym urządzona została pralnia chemiczna. Natychmiast też specjalna grupa „praczy” zabrała się do rycia podziemnego korytarza o wymiarach 75 na 75 cm. Ponieważ w częstochowskim banku zainstalowane były specjalne urządzenia alarmowe, Szpicbródka zadbał o współpracę z monterem, który zajmował się ich konserwacją. Ten, za znaczną dolę (25 tys. zł) zobowiązał się dopomóc w unieszkodliwieniu alarmu. Jednak przemyślany w najdrobniejszych szczegółach plan nie udał się. Tuż przed podjęciem ostatnich czynności Szpicbródce i jego wspólnikom zabrakło gotówki na drogi sprzęt, niezbędny do prucia kas. Aby zdobyć fundusze, banda dokonała na początku kwietnia 1930 roku włamania do sklepu jubilerskiego w Warszawie, którego właścicielem był Edward Jagodziński. Skok przyniósł co prawda duży łup (ok. 150 tys. zł, głównie w kosztownościach), ale policja wkrótce wpadła na trop włamywacza. Skok na bank został udaremniony, a cała szajka aresztowana.

Cichocki trafił do częstochowskiego aresztu, w którym pracował jako fryzjer. Dzięki przekupieniu niektórych strażników ubrany po cywilnemu Cichocki swobodnie opuścił areszt i wyszedł do miasta. Wkrótce po ucieczce napadł na Spółdzielczy Bank Kredytowy w Pabianicach, ale w 1932 roku został ponownie aresztowany. W trakcie procesu przyznał się do zamiaru napadu, ale dowodził, że piętrzące się trudności skłoniły go do rezygnacji z napadu. Ponadto istniały dowody, że nie brał udziału w napadzie na jubilera. Został skazany na sześć lat więzienia, gdyż sąd nie przychylił się do jego tłumaczeń w sprawie rezygnacji z napadu, za to dołożono mu zarzut ucieczki z aresztu oraz napadu na pabianicki bank. Ostatecznie po odwołaniach i apelacji Cichocki wyszedł na wolność w kwietniu 1936 roku. 28 lutego 1937 został zatrzymany przez Policję Państwową, gdy wraz z pięcioma wspólnikami usiłował dokonać włamania do banku spółdzielczego w Zgierzu. W 1937 roku dokonał napadu na Bank Kredytowy w Warszawie. Ponownie został aresztowany i skazany na 4 lata więzienia.

Został zwolniony z więzienia w Sieradzu w 1939 roku, gdy wybuchła II wojna światowa. Dalej, przez obszar ZSRR dotarł do miejsca koncentracji Armii Andersa i z nią przedostał się do Iranu, a potem Afryki. Z punktu rozdzielczego został wysłany na pobyt czasowy do obozu Kaja. Dalsze losy nie są znane.

Na kanwie biografii Cichockiego powstał musical Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy (1978) z Piotrem Fronczewskim w roli tytułowej, a niektóre motywy z jego życia wykorzystano w filmie Vabank (1981).

 

Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy

 

 

 

 

 

Źródło:   https://pl.wikipedia.org;   https://poranny.pl;   https://naszahistoria.pl;

Dodaj komentarz