Piątek, 23 sierpnia 2024
Będąc na Podkarpaciu, rzadko kiedy myślimy o sztuce. Jeżeli już, to o tej tradycyjnej, zachowanej po Bojkach i Łemkach. Od niedawna w teren ten wpisał się jeszcze jeden element. Otóż sanocki artysta streetartowiec, podczas swoich wędrówek po podkarpackich wioskach, wpadł na niezwykły pomysł, który to na zawsze zmienił oblicze podkarpackich wsi.
Angele Dubeau & La Pieta Portrait_Max Richter She Remembers (From The Leftovers Season 1) myfreemp3.vip .mp3
Było to w roku 2017, a artystą tym był urodzony w 1985 roku Arkadiusz Andrejkow, absolwent sanockiej PWSZ i wydziału sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Był młodym grafficiarzem, w swym rodzinnym Sanoku malował pod osłoną nocy głównie abstrakcje na betonowych garażach i innych wolnych przestrzeniach. Wędrując przez Podkarpacie dostrzegł potencjał jaki drzemie w starych zabudowach. W drewnianych stodołach i szopach zobaczył możliwość stworzenia nowych dzieł, czegoś, czego na Podkarpaciu jeszcze nie było.
Było ich przecież tak wiele, i mogły być doskonałym podłożem do obrazów. Czas odcisnął na nich swoje piętno, lecz pamiętały historie, które tylko ich deski mogłyby opowiedzieć. Gdyby tylko potrafiły mówić. A gdyby tak połączyć te stare podkarpackie szopy z wizerunkami dawnych mieszkańców wiosek? Ten pomysł był niezwykły od samego początku! Tak oto powstał projekt o pięknej, melancholijnej nazwie “Cichy Memoriał”.
Jednym z pierwszych zrealizowanych projektów był mural na drzwiach garażu w podsanockiej miejscowości Załuż. Ale z racji miejsca wykonania, to już nie był mural, a drewnal a właściwie – deskal.
Osada Załuż nie była przypadkowym miejscem, w którym powstał pierwszy tego typu „mural”, bowiem Andrejkow wraz z grupą artystów „Składu Doczepionego” przebywał tam na kilkudniowym plenerze malarskim będącym częścią projektu „Z kulturą pod strzechy”. Powstał wtedy tryptyk wykonany na na drewnianych drzwiach garażu.
Od tego czasu surowe, drewniane ściany starych pustostanów, szop i stodół zaczęły zyskiwać nowe życie – stały się tłem dla malowanych portretów mieszkańców podkarpackich wsi – najczęściej przodków obecnych właścicieli budynków lub osób żyjących kiedyś w danej miejscowości. Ale obrazy to nie tylko dokument ważnych momentów konkretnej rodziny, czy scen rodzajowych lokalnej społeczności – to przede wszystkim niezwykle barwne historie ich losów.
Malowidła na spatynowanych starością deskach przywracają pamięć i ci nieobecni na powrót wrastają w lokalną przestrzeń swojej ojcowizny czy miejscowości. Andrejkow tę ciszę memoriału opowiada po kawałku, malując czas zaprzeszły.
Od siedmiu lat artysta kontynuuje swój „Cichy Memoriał”, nieodmiennie wzorując się na starych fotografiach. To dzieło z roku na rok się rozwija. Na Podkarpaciu znajduje się najwięcej obrazów, ale coraz częściej jego prace można też zobaczyć na Podlasiu (w którym artysta już zdążył się zakochać) i Lubelszczyźnie. To właśnie ten projekt sprawił, że w 2022 roku został laureatem IX edycji konkursu „Ambasador Wschodu”. Był ambasadorem Podkarpacia na Expo 2022 w Dubaju. W 2024 roku za zasługi w pielęgnowaniu pamięci oraz dokumentowaniu prawdy o Polakach ratujących Żydów podczas II wojny światowej otrzymał Srebrny Krzyż Zasługi. Jest laureatem konkursu „Nieprzeciętni 2020”, organizowanym przez Polskie Radio. Swą sztuką udowadnia, że przestrzeń publiczna może być estetyczna, a do tego mieć cechy edukacyjne.
Andrejkow wierzy, że jego projekt pomoże przypomnieć młodym ludziom o wartościach, kulturze danej miejscowości, charakterystycznych strojach i wreszcie o samych przodkach, którzy kiedyś tam mieszkali.
Poniżej prezentuję zaledwie kilka z dziesiątków podkarpackich deskali, które udało mi się wypatrzyć. Podróżując po okolicy należy być bardzo czujnym, ponieważ nie wszystkie znajdują się w wyeksponowanych miejscach i łatwo je nie zauważyć. Ten piękny, bardzo eteryczny, znajduje się na spichlerzu w obejściu gospodarstwa agroturystycznego Chata nad Wisłokiem w Wisłoku Wielkim.
Tutaj, we wrześniu 2022 roku, za sprawą „malarza czasu” Arkadiusza Andrejkowa, na ścianie spichleża pojawiła się niczym zjawa – zwyczajna dziewczyna z grabiami, zatrzymana w kadrze Romana Reinfussa w latach trzydziestych poprzedniego wieku. Wróciła z przeszłości dzięki artyście i jego sztuce, by być zapamiętaną. Prawdę powiedziawszy, nie wszyscy ją dostrzegają, a szkoda…
Zatwarnica to bieszczadzka wieś „na końcu świata”, położona w dolinie Sanu, pomiędzy Połoniną Wetlińską od południa i pasmem Otrytu od północy. Tutaj znajduje się Kino Końkret, które powstało w odrestaurowanym budynku dawnej stajni zatwarnickiego parku konnego.
Na ścianie zewnętrznej budynku namalowany jest deskal przedstawiający grupę dzieci z Sokalszczyzny, tuż przed przymusowym wyjazdem w roku 1951. Mieszkańcy Zatwarnicy zostali wówczas zmuszeni do wyjazdu na ustrzycką część Bieszczadów w ramach tak zwanej korekty granic.
Deskal autorstwa Arkadiusza Andrejkowa znajduje się również w Stanicy Konnej Bieszczadzkiego Parku Narodowego w Tarnawie Niżnej.
Jak na miejsce przystało, na deskalu widnieje Hucuł z koniem rasy huculskiej. Deskal Andrejkowa to kolejna atrakcja w Tarnawie Niżnej (ostatniej zamieszkałej osadzie przygranicznej), którą warto zobaczyć, jadąc po drodze na torfowiska i ścieżki w dolinie górnego Sanu.
Kolejny obraz w ramach projektu Cichy Memoriał został zrealizowany w Wańkowej na obiekcie, który pełni teraz funkcję stodoły. W czasach wojny był to budynek mieszkalny, który został spalony prawdopodobnie przez bandy UPA, a następnie odbudowany z elementów, które nie uległy całkowitemu zniszczeniu. W czasie akcji „Wisła” mieszkańcy domu zostali wysiedleni na ziemie zachodnie. Opuszczone gospodarstwo w 1948 roku zasiedliła z kolei rodzina z powiatu Limanowskiego. Dom ten w latach 60-tych służył jako mleczarnia, mieścił się tutaj skup mleka. Z biegiem czasu stał się budynkiem gospodarczym, w którym trzymano maszyny rolnicze. Tak jest do dnia dzisiejszego. Zdjęcie, które posłużyło artyście do malowania tej stodoły, pochodzi z 1960 roku i przedstawia rodziców z trójką dzieci.
Pozornie jest w tym malarstwie pewna nonszalancja. W tych pociągnięciach pędzlem jakby od niechcenia. Ale wzruszają nas te obrazy, do niedawna przechowywane w rodzinnych albumach a tak nagle pojawiające się na widoku publicznym. Martwe drewno ożywa konkretnymi ludźmi, którzy artyście na czas tworzenia obrazu stają się wyjątkowo bliscy.
Na początku to Andrejkow wybierał obiekt, na którym chciał namalować zdjęcie, a później do swojego pomysłu przekonywał właścicieli. Pracował za darmo albo „za wynagrodzenie w naturze”. Dzisiaj, gdy ma na swoim koncie już przeszło 200 deskali w całej Polsce, to on wybiera oferty, które chce realizować.
Jeżeli jesteście zainteresowani działalnością artysty i chcielibyście zorganizować wycieczkę po Bieszczadach w poszukiwaniu murali/deskali Arkadiusza Andrejkowa, to najlepiej zakupcie mapę z Wydawnictwa Turystycznego COMPASS (TUTAJ) , którego wydawcy zauroczeni pięknem i klimatem dzieł sanockigo artysty, w 2020 roku opracowali i wydali mapę o tytule: „Cichy Memoriał – Mapa Murali Bieszczadzkich Arkadiusza Andrejkowa”. To jedyna taka mapa na rynku, prezentująca cieszące się niezwykłym uznaniem murale sanoczanina, a w dodatku bardzo tania! Na mapie przedstawiono lokalizację 35 prac, podając ich adresy, współrzędne GPS, krótkie opisy i fotografie. Można tutaj także kupić jeszcze inne interesujące mapy.
W opisie mapy można przeczytać :
„Działanie artysty to chęć upamiętnienia mieszkańców tych ziem, stworzenie w przestrzeni wiosek miejsca na znaki pamięci zaświadczające nie o wielkich czynach, ale o życiu codziennym, nie o znanych bohaterach, ale o zwykłych ludziach. To sentymentalna podróż do miejsc z pozoru dobrze nam znanych, a które odkrywać możemy na nowo”.
Źródło: https://www.xylopolis.pl/; https://esanok.pl/; https://wbieszczady.pl/;