Stajemy na rozdrożu, czyli … dzień bez zakupów czy cały weekend wyprzedaży?

Sobota, 24 listopada – Katarzynki, Dzień Buraka, Dzień bez Zakupów

 

Dzisiaj obchodzimy takie święta nietypowe, jak:

Katarzynki

i

Dzień Buraka

Pisałam już o nich  (TUTAJ) .

 

Wczoraj poszaleliśmy na wyprzedażach z okazji Czarnego Piątku, więc dzisiaj należałoby świętować

 

Dzień bez Zakupów

będzie to zdrowiej i dla naszych portfeli i nerwów

W Europie przypada w ostatnią sobotę listopada, w USA zaś, znany jako „Buy Nothing Day”, obchodzony jest w piątek po Święcie Dziękczynienia. Inicjatywa na ma celu zwrócenie uwagi świata na postępujący konsumpcjonizm, czyli nadmierne przywiązywanie wagi do dóbr materialnych. Dzień bez Zakupów przypomina również o drastycznych różnicach w jakości życia w różnych częściach świata.

Wybierając się na wyprzedaże, nie usprawiedliwiajmy się okazją do oszczędzania. Bo ani to okazja, ani oszczędzanie.

Dzięki sztuce merchandisingu już na co dzień kupujemy za dużo. Nie zdajemy sobie sprawy, że przed naszą wyprawą do sklepu każdy nasz ruch analizowała grupa uczonych merchandiserów. Kim są? To magicy sprzedaży. To ludzie, którzy umieją wpływać na nasze zachowanie w sklepie. Znają sekrety naszej podświadomości i wykorzystują je. W dobrze urządzonym sklepie każdy szczegół jest zaplanowany. To, co wydawałoby się naturalne również. Muzyka lecąca w tle, zapachy, kolory – wszystko zostało dokładnie przemyślane i zaplanowane tak, aby aktywizować sprzedaż.

Właśnie minął Black Friday. Szumnie reklamowany z uwagi na obniżki cen.

Obniżki cen? To szczyt naszej naiwności.

Co to jest wyprzedaż?

Sięgając do znaczenia tego słowa powinnam napisać, że jest to po prostu obniżanie cen produktów, które sklep chce czym prędzej sprzedać. I jest w tym sporo racji. Generalnie jednak wyprzedaż, to jedynie chwyt marketingowy wymyślony na potrzeby… świąt. Przed świętami należy zrobić miejsce na towar świąteczny.

Drugą, pewnie jeszcze ważniejszą podstawą wyprzedaży, jest konieczność wymiany kolekcji. Podobno można odróżnić która kolekcja jest „stara”, a która „nowa”. Tak przynajmniej twierdzą ci śledzący trendy. Generalnie jednak sklep u schyłku „sezonu” ma w magazynach pełno rzeczy, które za chwilę będą albo niemodne, albo niepraktyczne. Dlatego pada hasło – wyprzedaż.

Jednak zupełnie inną kwestią jest to, czy napis PRZECENA lub jakże modne SALE ma jakiekolwiek potwierdzenie w rzeczywistości. Bo czy wyprzedaż oznacza, że kupujemy taniej? W zakupowym szale nie sprawdzamy, że np. cena rzeczy która miała być przeceniona o 70% zamienia się w cenę obniżoną tylko o 20% od ceny podstawowej. Gdyby nie nasz amok, może i byśmy na to wpadli i próbowali dojść swoich praw, czyli jeszcze niższej ceny. A tak? Ktoś próbuje w zakamuflowany sposób nas oszukać i my na to pozwalamy. I kto tutaj zyskuje? Nie dajmy się zmanipulować.

Jeżeli jest to możliwe, powinniśmy sprawdzać ceny interesujących nas rzeczy jeszcze przed przecenami na wyprzedażach i czy promocja to faktycznie promocja. Bo może wcześniej cena została zawyżona.

A najlepiej, to dać sobie z tym wszystkim spokój i niezależnie od pobudek nami kierujących udać się do kina, teatru lub na basen.

Bo przecież zostaje jeszcze – Cyber Monday!

 

Do zobaczenia przy okazji następnych wyprzedaży, czyli już w styczniu    😉

 

 

 

Źródło:   https://www.fakt.pl;   https://kafeteria.pl

Dodaj komentarz