Środa, 20 sierpnia 2025 roku
Moją opowieść zaczęłam od przedstawienia historii Ustronia i „piramid” – architektonicznej perły Beskidu Śląskiego (TUTAJ) , jednego z najwybitniejszych przykładów modernistycznej architektury zupełnie zmieniającej charakter okolicy. Ale Ustroń to też jeszcze wiele innych, ciekawych miejsc do zobaczenia. A poza samym uzdrowiskiem znajdują się jeszcze sąsiednie, atrakcyjne miejscowości.
03.-david-darling-cello-blue.mp3
Widząc charakterystyczne „piramidy” usytuowane na zboczach Równicy, odnosi się wrażenie przebywania w niezwykle urokliwym miejscu, bowiem lokalizacja Uzdrowiska jest wyjątkowa. Usytuowanie u wylotu doliny Wisły, wśród zielonych lasów, powoduje, że jest to bardzo dobre miejsce do wypoczynku i nabrania sił po chorobie.

Uzdrowiskowy Instytut Zdrowia, ul. Sanatoryjna 7
Uzdrowiskowy Instytut Zdrowia to serce całego Uzdrowiska Ustroń. Jedna z największych baz zabiegowych w Europie. Ponad 18 000 m2 powierzchni, na której znajdują się gabinety fizjoterapeutyczne, lekarskie, oddział rehabilitacji neurologicznej i ortopedycznej oraz onkologicznej, sale gimnastyczne, tężnia solankowa, kompleks basenów solankowych, siłownia, kriokomora ogólnoustrojowa, a także Medical & SPA – baza zabiegowa Premium. Prowadzone są tutaj zabiegi z zakresu balneoterapii, hydroterapii, kinezyterapii, fizykoterapii oraz masaże.

Sanatorium i Szpital Uzdrowiskowy Równica, ul. Sanatoryjna 7
Wspaniała biała bryła Sanatorium Równica osadzona na żelbetowych podporach to jedna z najlepszych realizacji na powojennym Śląsku. Galeriowym łącznikiem „podpięta” jest do pobliskiego Uzdrowiskowego Instytutu Zdrowia. W budynku Sanatorium Uzdrowiskowego „Równica” w Ustroniu mieści się baza noclegowa, jadalnia, kaplica ekumeniczna oraz Klub Kuracjusza. Obiekt oferuje 835 miejsc w pokojach jedno-, dwu- i trzyosobowych, w tym przystosowanych dla osób z niepełnosprawnościami.
Potężny betonowy okręt wśród białych żaglówek i leśnych fal…
Widok z pięknego tarasu Sanatorium „Równica” na Ustroń, Czantorię i na Równicę.
Jak przystało na jeden z największych kompleksów uzdrowiskowych w Polsce, Ustroń może pochwalić się Parkiem Zdrojowym, znajdującym się nieopodal głównego budynku uzdrowiska i sanatorium Równica. Jest usytuowany przy ulicach Sanatoryjnej i Zdrojowej.
Na jego terenie znajduje się Pijalnia Wód Zdrojowych. To nowoczesny przeszklony budynek, nawiązujący architekturą do ustrońskich piramid.
Oficjalne otwarcie Parku Zdrojowego z Pijalnią Wód nastąpiło 20 sierpnia 2011 roku. Woda do pijalni czerpana jest ze źródła Zygmunt – ta naturalna woda posiada odczyn słabo kwaśny (6,6 pH), a jej twardość ogólna waha się na pograniczu wody bardzo miękkiej i miękkiej. Woda ta zaliczana jest do wód wodorowęglanowo-wapniowych. Przed pijalnią stoi fontanna – niewielka tężnia.
Fontanna składa się z dwóch części – dużej kuli na podwyższeniu oraz strumieni wody, układających się w łuk. Z kilkunastu dysz tryska solanka o cennych właściwościach. Przechadzając się wkoło niej można wdychać powietrze nasycone cennymi minerałami – taka naturalna inhalacja zdrowotna.
Dookoła fontanny znajdują się ławeczki, gdzie można odpocząć popijając zimną, źródlaną wodę… Niestety, nie było mi dane jej skosztować, ponieważ w lipcu 2024 roku Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Cieszynie wydał decyzję stwierdzającą, że woda mineralna z ujęcia w Ustroniu nie nadaje się do spożycia, skażona jest bowiem bakteriami E.coli. We wrześniu przyszły ulewne deszcze i podtopienia, a jeszcze później skończył się mój turnus. 🙁
Na terenie Parku istnieje system ścieżek terapeutycznych i turystycznych wśród zadbanych terenów zielonych. Obiekt posiada także urządzenia do ćwiczeń siłowych w plenerze. Z łąki w parku można podziwiać malowniczą panoramę szczytów Beskidu Śląskiego, co dodatkowo sprawia, że miejsce to jest niezwykle atrakcyjne dla odwiedzających.
Schodząc ze stoku dochodzimy do ulicy Sanatoryjnej, gdzie naszą uwagę przykuwa ogromna postać Jezusa, a w głębi drewniany kościół. To Kościół Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata.
W roku 1992, w części uzdrowiskowej Ustronia, na łące, między drzewami i jarami, wybudowana została drewniana kapliczka. Msze święte były odprawiane w niej głównie dla kuracjuszy i turystów.
W 1994 roku, została wybudowana tymczasowa kaplica pod wezwaniem św. Brata Alberta. Przy kaplicy prowadzone było duszpasterstwo dla mieszkańców Zawodzia, głównie zaś dla turystów i kuracjuszy tutejszych szpitali i sanatoriów. W 2000 r. ośrodek duszpasterski został podniesiony do rangi samodzielnej parafii.
W kościele znajdują się sprowadzone z Norwegii organy piszczałkowe, solidne ławki, oświetlenie i nagłośnienie. Na szczególną uwagę zasługuje cudowna, monumentalna i ciepła figura Chrystusa Króla Wszechświata w prezbiterium, boczny ołtarz tysiąca róż poświęcony Maryi, stacje drogi krzyżowej, galeria aniołów na balustradzie chóru, rąbek ogrodu rajskiego na suficie i wiele, wiele innych cudowności i malowideł.
W maju 2011 roku przed kościołem, bez wymaganych zezwoleń budowlanych, została wzniesiona monumentalna rzeźba Chrystusa Króla Polski. Jej całkowita wysokość, na którą składa się ponad 10-metrowa figura i kilkunastometrowy postument, wynosi 24 metry. Połyskujący w słońcu posąg Chrystusa wykonany jest ze stali nierdzewnej.
Konstrukcja posągu przedstawiającego Jezusa Chrystusa jako Króla Polski, została oparta na stalowej ramie. Na nią nałożono ażurową powłokę z zespawanych ze sobą stalowych pasków. Dzięki takiemu rozwiązaniu posąg, mimo swojej monumentalnej formy, jest w miarę lekki. Waży około 2,5 tony. Jezus Chrystus trzyma w rękach koronacyjne insygnia: berło z trzema koronami oraz jabłko z krzyżem. Na głowie ma koronę królewską nałożoną na koronę cierniową. W koronie osadzone są międzywojenne orły. Rzeźba zwrócona jest bokiem do kościoła. – To nasze świadome założenie, chcemy żeby Jezus obejmował swoimi ramionami całą Polskę, dlatego zwrócony jest na północ, w stronę całego kraju – mówią twórcy.
Inicjatywa postawienia pomnika to odpowiedź na przemówienie Jana Pawła II wygłoszone w Zakopanem, w którym papież wskazywał na krzyż znajdujący się na Giewoncie, patrzący na całą Polskę, od Tatr aż do Bałtyku. Dlatego postać Chrystusa Króla w Ustroniu rozpościera ręce też w kierunku północy kraju.
Fundatorem rzeźby jest przedsiębiorca z Ustronia, natomiast jej autorem – krakowski artysta Robert Pigoń.
Pokrzepieni modlitwą lub chwilą zadumy, możemy udać się na dalsze zwiedzanie uzdrowiska. Podążamy nadal ulicą Sanatoryjną aż do uliczki Gościradowiec biegnącej wzdłuż potoku Gościradowiec. I proszę, jakie piękne iglaki rosną przy zimnym, górskim potoku!
To araukarie chilijskie lub igławy. W naturze rosną w chłodnych chilijskich lasach deszczowych, gdzie rzadko wychodzi słońce i długo utrzymuje się mgła, więc w klimacie podobnym do naszego. Tyle, że w cieplejszych rejonach, takich jak Pomorze Zachodnie i południowo-zachodnia część kraju, gdzie zimy są łagodniejsze. Ale nie w Ustroniu-Zawodziu! Piękności te upewniły mnie jednak w przekonaniu, że w ogrodzie mojej córki też powinny przeżyć. A przynajmniej jedna!
Z przyjemnością kontynuujemy spacer, zwłaszcza że droga biegnie nadal w dół. Polecam ją w upalne dni bowiem jest cały czas zacieniona, a szemrzący obok strumyk daje przyjemne orzeźwienie. Dziś jednak, po kilku dniach ulewnych opadów, panuje tutaj lekki chłód.
Okazuje się, że ścieżka spacerowa do Źródełka Żelazistego została zamknięta. Nie ma się co dziwić, bo trochę dalej można było zobaczyć skutki ulewy. Urwista woda powyrywała z korzeniami przybrzeżne, słabe drzewa i niosła je szalejącym nurtem w dół, do Wisły.
Normalnie potok Gościradowiec jest płytki i spokojny. Dziś groźny i wzburzony wlewa się do przepełnionej Wisły. Dla porównania zdjęcie po ulewnych opadach i dużo później.
Do Źródła Żelazistego można też dojść doliną potoku, jego prawym brzegiem jakieś 200 m powyżej mostu, który przekracza ulica Sanatoryjna. Tam właśnie znajduje się źródło. Odkryte zostało przypadkowo przez arcyksiążęcego urzędnika, Jana Kubisza, w dawnej sztolni. W przeszłości wydobywano tu rudę żelaza dla ustrońskiej huty. W następnym roku fragment stoku został obmurowany, a samo źródło ujęte w kamienną rynienkę i opatrzone w okolicznościową tablicę.
Największą popularnością źródło cieszyło się pod koniec XIX wieku, a to za sprawą lekarza zdrojowego, który zalecał kuracjuszom picie wody żelazistej. Jeszcze w latach trzydziestych ubiegłego wieku historyk pisał: ”woda tego źródła pita na miejscu posiada siłę uzdrawiającą przy chorobach anemicznych” natomiast w jednym z folderów reklamowych z niewielką przesadą informowano, że : ”radioaktywne źródło lecznicze pomnaża wybitnie możliwości zdrojowe Ustronia”. 🙂
Czy faktycznie woda z Eisenquelle miała i ma właściwości lecznicze? Z pewnością tak, bo choć zawartość jonów żelaza jest niewielka, mniejsza od norm stosowanych dla wód leczniczych, to samo otoczenie, sam spacer historyczną ścieżką uzdrawia tak ciało jak i duszę. Rdzawy osad do dzisiaj widoczny jest przy wypływie, tak więc coś na rzeczy z pewnością jest.
Uliczką Gościradowiec docieramy do ulicy dr. Michała Grażyńskiego, na wprost restauracjo-cukierni „Oliwka”. I tutaj moglibyśmy zakończyć nasz spacer dobrą kawą z serniczkiem, ale nie tym razem. Mimo całej powagi sytuacji, widok wezbranej Wisły nie zdarza się często, zwłaszcza, że pogoda jest nadal niepewna – trochę słońca, a zaraz potem ciężkie chmury na niebie…
Docieram do mostu (most dr. Michała Grażyńskiego) i wraz z innymi gapiami, zabezpieczona barierką, obserwuję tony brudnej, wzburzonej wody. Czy wszyscy zdawaliśmy sobie wtedy sprawę z tego, że ten żywioł spłynie dalej, powiększy się chłonąc wodę z kolejnych większych czy mniejszych dopływów, aż znajdzie dogodne tereny do wyciszenia się, zalewając pola, drogi, miasta?
To samo ujęcie Wisły niedzielnym rankiem po ulewach i kilka dni po opadnięciu wody. A jeszcze tydzień temu można było przejść przez rzekę przysłowiową suchą stopą…
Teraz kroki swe kieruję na bulwary wiślane czyli tak zwaną Promenadę Nadwiślańską ciągnącą się przez kilka kilometrów wzdłuż Wisły Aleją Legionów. To przyjemne miejsce do spacerów, nordic walkingu i ogólnej rekreacji. Bulwary wiślane stanowią część Wiślanej Trasy Rowerowej, która łączy Bałtyk z górami, a w mniejszej skali Skoczów, Ustroń i Wisłę.
Aleja jest oświetlona i nadaje się także na przechadzki wieczorową porą. Błonia chyba tętnią życiem również zimą, bo widziałam tutaj Ustrońską Szkołę Narciarstwa Biegowego.
Ciągną się one przez kilka kilometrów wzdłuż największej z polskich rzek, w rejonie Ustronia będącej jeszcze szumiącym, górskim potokiem. Oferują malownicze widoki i możliwość aktywnego wypoczynku na łonie natury. Dziś widoki nie są zbyt malownicze a i aktywność zmalała…
Po drodze mijam zniszczone place zabaw, siłownie plenerowe, infrastrukturę hotelową, podtopione korty…
W pobliżu błoni znajdują się też ciekawe, atrakcyjne miejsca takie jak kolej linowa na Wielką Czantorię, letni tor saneczkowy, czy źródła wód leczniczych. Można tu więc połączyć wypoczynek z kontaktem z przyrodą i korzystać z walorów uzdrowiskowych tego regionu.
Część ustrońskiej promenady jest wyasfaltowana, choć jej fragment przechodzi także w urokliwą, kamienistą dróżkę. Moim celem jest dotarcie do kolejnych atrakcyjnych miejsc Ustronia. Jest ich tak dużo, że staram się zobaczyć przynajmniej to, co uważam za najważniejsze.
Skręcam w prawo, by po paru krokach znaleźć się na niestrzeżonym przejeździe kolejowym pomiędzy Ustroniem Zdrój a Ustroniem Polana. Istnieje jeszcze jedna stacja – Ustroń wybudowana w 1888 roku. Stację opiszę w dalszej części wpisu, i wierzcie mi – warto dotrwać do tego momentu. 🙂
Tuż za torami, u zbiegu ulicy Grażyny i Parkowej znajduje się ustroński Amfiteatr. Wzniesiono go w 1976 roku. Jego powierzchnia to około 12500 m². Scena amfiteatru jest szeroka na 17 m i głęboka na 12 m. Jest on jednym z nielicznych w Polsce obiektów tego typu, posiadających zadaszoną scenę oraz widownię która może pomieścić 2100 albo 2800 osób (w zależności od źródła).
Obok znajduje się zaplecze gastronomiczne i sanitarne oraz parking dla samochodów osobowych i autokarów. Latem odbywa się tu szeroki wachlarz imprez kulturalnych i rozrywkowych, odpowiadających atmosferze letniska.
Amfiteatr wkomponowany jest płynnie w zieleń Parku Kuracyjnego (już przy ulicy Parkowej). Park został założony w 1869 r. na terenie wcześniej wykorzystywanym przez ówczesną hutę do składowania żużla. Po uporządkowaniu terenu posadzono kilka gatunków drzew i ozdobnych krzewów oraz wytyczono alejki spacerowe. W parku odbywały się dwa razy w tygodniu koncerty orkiestry hutniczej.
W latach 2009-2010 przeprowadzona została rewitalizacja parku. Główna aleja oraz alejki boczne zostały utwardzone kolorową kostką betonową, zainstalowano nowoczesne oświetlenie oraz urządzono ogródek zabaw dla dzieci.
Można tutaj chwilę odpocząć, zwłaszcza, że w czerwcu 2022 roku w Parku otwarto Miejską Tężnię Solankową, która jest drugim takim obiektem w mieście, ale pierwszym ogólnodostępnym. Obiekt oferuje inhalacje solankowe, zalecane dla osób z problemami układu oddechowego, a także w celu wzmocnienia odporności i poprawy ogólnego samopoczucia.
Tężnia jest dostępna bezpłatnie dla wszystkich odwiedzających Park. Ma formę altany o kształcie ośmiokąta, z kilkuset metrami tarniny, po której spływa solanka wytwarzając leczniczy aerozol.
Na terenie parku oprócz ozdobnych krzewów rośnie kilka gatunków drzew. Niektóre z nich to już przeszło 150 letnie staruszki. Do najbardziej okazałych należy: buk zwyczajny o obwodzie pnia wynoszącym 205 cm, dąb szypułkowy o obwodzie 230 cm czy kasztanowiec o obwodzie 220 cm.
W Parku Kuracyjnym znajduje się galeria rzeźb w drewnie i innych materiałach, pokłosie Międzynarodowych Plenerów Rzeźbiarskich. W większości rzeźby przedstawiają zwierzęta, mieszkańców beskidzkich lasów oraz postaci z legend i podań góralskich.
To niewątpliwa frajda dla dzieci. Mogą tutaj swobodnie biegać po parkowych alejkach i oglądać drewniane zwierzątka. Niektóre będą chciały je pogłaskać albo zrobić sobie z nimi zdjęcie. 🙂
Park Kuracyjny jest chętnie odwiedzany nie tylko przez kuracjuszy i turystów ale też przez samych mieszkańców Ustronia, można tu bowiem podziwiać sezonowe rabaty kwiatowe zmieniające się zgodnie z porami roku, ogród różany z kilkudziesięcioma odmianami tych królewskich kwiatów, ogród ziołowy prezentujący rośliny o właściwościach leczniczych i alpinarium z kolekcją roślin górskich. A wszystko to owiane charakterystycznym aromatem lawendowych zakątków…
Przed głównym wejściem do parku wyeksponowany został dużych rozmiarów niewytop, tzw. wilk z dawnego wielkiego pieca hutniczego znajdującego się tutaj w latach 1772-1897. Przetrwał on lata i dzisiaj stoi dumnie na skwerku przed Muzeum, przyciągając wzrok i wyobraźnię każdego przechodnia.
Muzeum Ustrońskie im. Jana Jarockiego (do 2004 r. Muzeum Hutnictwa i Kuźnictwa) znajduje się na terenie historycznego założenia przemysłowego. To tutaj w 1772 r. Albrecht Kazimierz Sasko-Cieszyński założył hutę żelaza, a całemu ośrodkowi hutniczemu z Wielkim Piecem nadano imię św. Klemensa. Równocześnie powstał jaz na rzece Wiśle oraz kanał wodny Młynówka, zasilający koła wodne, napędzające maszyny w miejscowym przemyśle. W sumie w Ustroniu działało 5 ośrodków hutniczych, stanowiących kolebkę przemysłu metalurgicznego na Śląsku Cieszyńskim.
Muzeum Hutnictwa i Kuźnictwa otwarto 18 kwietnia 1986 roku. Jego organizatorem były Zakłady Kuźnicze FSM, a inicjatorem długoletni dyrektor Kuźni – Jan Jarocki (1899-1980).
Muzeum mieści się w zabytkowym budynku dyrekcji dawnej huty „Klemens” z lat 1772 – 1897. W roku 1844 podniesiono go o piętro. W XIX wieku pełnił on funkcję administracji huty, od 1907 r. zaadaptowano go na mieszkania. Istniały w nim również klasy Technikum Kuźniczego.
Obiekt należy do Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego. W Muzeum można oglądać obraz Ludwika Konarzewskiego „Wesele” o wymiarach 9×2 m (największe płótno na Podbeskidziu) oraz wystawy stałe, takie jak historia Ustronia, ustrońskie hutnictwo, odlewnictwo i kuźnictwo, wystawa etnograficzna, rękodzieło miejscowych artystów czy skansen rolniczo-przemysłowy. Organizowane są również wystawy czasowe, koncerty, wieczory autorskie, imprezy okolicznościowe.
Jak więc widzimy oferta wystaw stałych jest bardzo ciekawa. Najbliższa moim zainteresowaniom była największa na Śląsku Cieszyńskim kolekcja ręcznie zdobionej dawnej bielizny. Albo tworzenie koronek klockowych! Z braku czasu postanowiłam jednak tę przyjemność odłożyć na inny dzień. Ale sami wiecie jak to z odkładaniem bywa…
W drodze powrotnej, aby zobaczyć coś jeszcze, przeprawiłam się przez Wisłę na drugi brzeg.
I co? Adres: ulica Nadrzeczna 3 – MOTYLARNIA! Niestety zamknięta, z powodu późnej godziny (czynna od 9.00 do 17.00). Jeszcze później dowiedziałam się, że to już koniec sezonu, a po ulewnych deszczach i ochłodzeniu motyle szykują się do hibernacji…


Pozostając nadal w okolicy Rynku, dokładnie przy ulicy Ogrodowej 1, mamy przyjemność oglądać następną atrakcję Ustronia. To Muzeum Regionalne „Stara Zagroda”.



Moim dzisiejszym celem jest zaprowadzić Was na stację Ustroń (obiecałam to parę wersów wyżej). Zanim jednak tam dotrzemy, należy poznać ustrońskiego bohatera, którego historia życia mogłaby posłużyć za scenariusz do niejednego filmu (bo książki już są (TUTAJ) i (TUTAJ) . Mieszkańcy i kombatanci ufundowali Mu pomnik…
To pilot Jan Cholewa, jeden z najlepszych pilotów lotnictwa bombowego i specjalnego RAF. Wyróżniał go niski wzrost, dlatego koledzy nazywali go „Małym Jankiem”. W lotniczej profesji towarzyszyło mu niesamowite szczęście. Cholewa wykonał w czasie II wojny światowej 110 lotów operacyjnych, w tym 35 razy latał do Polski (z czego osiem razy ze zrzutami dla powstańców warszawskich). To prawdziwy rekord w skali całego lotnictwa bombowego i specjalnego aliantów. „Mały Janek” wylatał pełne trzy tury, w których znalazły się loty do Polski – najbardziej niebezpieczne, wymagające największego mistrzostwa lotniczego i poświęcenia.
Za nadzwyczajne męstwo Jan Cholewa został odznaczony między innymi Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, czterokrotnie Krzyżem Walecznych, czterokrotnie Medalem Lotniczym oraz brytyjskim Distinguished Flying Cross. Zmarł niespodziewanie na zawał serca w wieku niecałych 46 lat. Pośmiertnie odznaczono go Warszawskim Krzyżem Powstańczym, za ofiarne loty na pomoc powstańczej Warszawie.
Nie znałam tej historii, a takie rzeczy należy pamiętać w czasach gdy nasze dzieci, Europejczycy (jak sami o sobie mówią), w wypadku wojny nie mają zamiaru walczyć o swój kraj ojczysty… 🙁
Miejski Dom Kultury „Prażakówka” przy ulicy Daszyńskiego 28, jest ośrodkiem bardzo poważnie realizującym zadania w dziedzinie wychowania i edukacji kulturalnej oraz upowszechniania kultury w Ustroniu. W „Prażakówce”, jak na tak niewielkie miasteczko, działa wiele kół i sekcji zainteresowań, m.in. break dance, klub krajoznawczy, koło plastyczne, koło recytatorsko-teatralne, koło rękodzieła artystycznego, koło tańca nowoczesnego, koło wokalne, mażoretki oraz odbywają się tutaj zajęcia akrobatyczne. Oferta zajęć jest cały czas modyfikowana i wzbogacana, w zależności od potrzeb i oczekiwań mieszkańców.
Działalność „Prażakówki” jest istotna dla przyjeżdżających tutaj turystów. To przede wszystkim dla nich jest organizowanie wszelkiego rodzaju imprez, festynów czy też miejskich uroczystości. Do najważniejszych imprez należą: Dni Ustronia, Jarmark Ustroński, Międzynarodowy Plener Rzeźbiarski, Otwarcie Sezonu Uzdrowiskowego, Military Festiwal oraz liczne koncerty i plenerowe festyny.
A dlaczego „Prażakówka”? Pierwotnie nie było tu Domu Kultury, a najstarsze wzmianki o tym miejscu pochodzą z XVII wieku, kiedy to powstała drewniana karczma przy głównej drodze. Służyła miejscowej ludności zmieniając przez kolejne lata właścicieli, by w roku 1885 stać się własnością Czecha – Jerzego Prażaka, który był przedsiębiorcą i miał w swoim posiadaniu tartak w Hermanicach, kamienicę w Cieszynie, zakład krawiecki, sklep, skład drewna i węgla oraz firmę dorożkarską w Ustroniu. Dynamiczny był i wszechstronny! I proszę – jak się ma takiego patrona to się i chce chcieć i historię szanuje… 😉
Pozostawiając za sobą ulicę Daszyńskiego skręcam w ulicę Dworcową, bo tutaj znajdować się ma Stacja kolejowa Ustroń, cel naszej wyprawy.

Ul Dworcowa 4 – Dworzec Kolejowy Ustroń przed 2020 rokiem (https://odtur.pl)
Stacja została otwarta 18 grudnia 1888 roku, jako końcowa dla odgałęzienia Kolei Miast Śląskich i Galicyjskich z Goleszowa, w głównej mierze dla potrzeb huty w Ustroniu. Jego przedłużenie w kierunku Wisły miało miejsce dopiero w roku 1928. Budynek dworcowy posiadał architekturę charakterystyczną dla Kolei Miast Śląskich. W latach międzywojennych stacja ta była planowana również do obsługi stale rozwijającego się miasta turystycznego i uzdrowiskowego. Wybudowany dworzec pełnił więc bardzo ważną funkcję w ruchu pasażerskim, szczególnie w latach 60. i 70. Działała tu co najmniej jedna kasa biletowa oraz bufet dworcowy. Przy dworcu kolejowym istniał postój taksówek oraz kiosk i przystanek autobusowy. Gdy od 1985 roku głównym punktem obsługi podróżnych miasta stał się przystanek Ustroń Zdrój (przy ulicy dr. Michała Daszyńskiego), stacja zaczęła stopniowo tracić na znaczeniu.
Oddalenie od miasta, wybudowanie w centrum przystanku osobowego Ustroń Zdrój, upadek pobliskich Zakładów Kuźniczych oraz przeniesienie początku szlaku turystycznego na Równicę (będącego jednocześnie początkiem Głównego Szlaku Beskidzkiego) w okolice przystanku w centrum, spowodowały, że ze stacji zaczęło korzystać coraz mniej pasażerów. W 2020 roku budynek dworca został sprzedany przez PKP S.A. i od tego czasu nie pełnił już funkcji obsługi podróżnych. Od grudnia 2022 roku, przywrócono ruch kolejowy na linii. Zatrzymują się tu pociągi do Wisły Głębce, Skoczowa, Pszczyny, Tychów, Katowic, Częstochowy oraz Gliwic.
Od roku 2021 w starym budynku dworcowym rozpoczął działanie Dworzec Dobrych Myśli.

Po 133 latach w starym Dworcu Kolejowym zamieszkały Dobre Myśli
Idea powstania „Dworca Dobrych Myśli” była prosta. W pustym, zabytkowym dworcu kolejowym w Ustroniu, kilku kolekcjonerów zabawek postanowiło stworzyć miejsce, w którym mogliby zaprezentować swoje zbiory. Pomysłodawcą był Brunon Zielonka, chorzowianin, który w Ustroniu osiadł parę dobrych lat temu. Jego kolekcja pluszowych misiów jest największa na świecie. Dokładnie nie wie ile ich jest, ale szacuje, że 10 tysięcy na pewno.
Jest to miejsce niezwykłe, miejsce w którym swoją przystań odnalazły tysiące misiów i lalek, a także książki, obrazy, przedmioty codziennego użytku i inne rzeczy w jakiś sposób związane z misiami.
Jak to się zaczęło? Pierwszego misia którego dostał rozpruł kiedy był dzieckiem, bo chciał wiedzieć co jest w środku. Okazało się, że niestety tylko trociny, a miś mimo późniejszej reanimacji czyli zszycia przez babcię już nie wyglądał tak samo, więc był płacz. Zaczęło się utulanie żalu. Ciotki babcie, znajomi – wszyscy zaczęli przynosić mu miśki na pocieszenie. A potem na każdą okazję i tak zaczęło się życie z misiami.
Misie zaczęły wypełniać najpierw pokój małego Bruna, a później dom rodziców, na koniec były już wszędzie. Dlatego trzeba było znaleźć dla nich nowy dom. Po latach, to dobre miejsce znalazło się w budynku dworca kolejowego na stacji USTROŃ i zostało nazwane Dworzec Dobrych Myśli.
Pan Bruno Zielonka, który jest „zawiadowcą” tej niecodziennej stacji. Zbiera nie tylko pluszaki, ale także wszystko, co je przedstawia: kartki pocztowe, obrazy, bombki choinkowe, talerze ozdobne, monety, puzzle itd.
Oprócz imponującej kolekcji misiów znajdują się tutaj kolejne, nie mniej imponujące kolekcje: Miniaturowe krawiectwo artystyczne: 600 lalek typu Barbie prezentuje unikatowe i jedyne w swoim rodzaju misternie zdobione kreacje. Projektantką tej miniaturowej mody jest pani Anita Michałowska. Zainteresowanych odsyłam do Facebooka (TUTAJ) ., Lalki świata w strojach regionalnych – w szklanych gablotkach jest ich ok. 1700. Niezwykłą podróż po różnych krajach i kontynentach mamy dzięki zaprezentowanej tu kolekcji mamy i córki – Ewy i Jagody Liszki. Lalki te, o niewielkich rozmiarach (12 cm), są stylizowane, a tkaniny na ich ubraniach często malowane lub przedstawiają haft jako malunek. Facebook (TUTAJ).
Misie mają wiele twarzy: drewniane, metalowe, włóczkowe, ale i słomiane niczym „Miś” Barei. Przynoszą radość i dobre myśli…
Radość i dobre myśli odnajdziemy również w Leśnym Parku Niespodzianek (Zdrojowa 16), to ogród zoologiczny założony w 2002 roku. Położony jest na stoku Równicy i zajmuje obszar 15 ha. Wśród starodrzewia bukowego podglądać można życie jeleni szlachetnych, żubrów, muflonów, danieli, alpak, dzików a także żbików i jenotów. Znajdują się tutaj również ptaki, takie jak bieliki amerykańskie, orły stepowe, myszołowy zwyczajne czy sowy. Park organizuje pokazy lotów ptaków drapieżnych i sów z wykorzystaniem metod sokolniczych
Do biletów wstępu warto dokupić paszę dla zwierząt – okazja do karmienia sarenek przydarza się tuż za kasami. Zwierzęciem najbardziej oswojonym i (łasym na jedzenie) okazał się daniel zwyczajny (Dama dama), gatunek z rodziny jeleniowatych.
Jak u innych przedstawicieli jeleniowatych, samiec posiada poroże, które co roku zrzuca (zwykle w maju), a na jego miejsce wyrasta nowe, w młodym wieku większe, u starszych osobników mniejsze i słabsze. Są one bardziej szerokie, łopatowate, a jednocześnie mniejsze niż u jelenia szlachetnego. Samica nie posiada poroża. Daniele mają dobry węch, słuch i bardzo dobry wzrok ale tylko w dzień.
Daniel jest mniejszy od jelenia szlachetnego. Samce (byki) są wyraźnie większe od samic (łań). Młode daniele to cielęta. Dokarmiane przez ludzi są łagodne i rozczulające.
W parku nie ma asfaltowych ani betonowych ścieżek. Chodzi się po ubitych, gruntowych traktach, po których biegają też zwierzęta, dlatego warto ubrać obuwie trekingowe. Ścieżka bajkowa przeznaczona dla dzieci, kończy się rozległym placem zabaw z trampoliną.
Daniele najczęściej mają rudobrązowe ubarwienie grzbietu z charakterystycznymi białymi plamami. Wzdłuż kręgosłupa biegnie ciemna smuga, spód ciała jest biały, a na zadzie występuje biała plama z ciemnym obrzeżeniem, tzw. lustro. Ogon jest od góry czarny, od spodu biały. Żyją w grupach zwanych chmarami.
Są bardzo interesowne i przymilne, można je karmić nawet z ręki!
Pośród rozbieganego stada kóz po wybiegu kroczą dostojnie alpaki, coraz częściej spotykane nawet w gospodarstwach agroturystycznych.
Alpaka to udomowiony ssak z Ameryki Południowej. Chociaż alpaki są spokrewnione z rodziną wielbłądowatych, jednak nie posiadają charakterystycznych garbów. Fascynują swoim wyglądem, inteligencją oraz spokojnym usposobieniem, co powoduje, że zyskują coraz większą popularność.
Dawniej alpaki były hodowane ze względu na ich futro, z którego wytwarza się dzianiny i tkaniny. Jest to jedwabiste włókno naturalne, cieplejsze i bardziej delikatne od owczej wełny. Włókno alpak nie zawiera lanoliny, czyli wosku wydzielanego przez gruczoły łojowe z wełny zwierząt, dzięki czemu jest hipoalergiczne. Proces wytwarzania włókna alpak jest podobny do procesu wytwarzania owczej wełny.
Kontakt z alpaką wpływa pozytywnie na zdrowie: wycisza, obniża ciśnienie oraz podnosi poziom endorfin. Alpaki są cenione również za łagodne usposobienie i terapeutyczne właściwości – często wykorzystywane są w pracy z dziećmi, które cierpią na ADHD i mózgowe porażenie.
Jeleń szlachetny (Cervus elaphus). Samiec jelenia to byk, samica to łania a młode jelenie nazywane są cielętami. Poniżej na zdjęciu po lewej, widoczne są same łanie. Jeleń szlachetny jest zwierzęciem stadnym o wysokim stopniu rozwoju społecznego. System społeczny opiera się na matriarchacie. Opieka macierzyńska jest u tego gatunku przedłużona do trzeciego roku życia potomstwa. Poniżej możemy zobaczyć grupę (chmarę) rodzinną składające się z łani i potomstwa z bieżącego i poprzedniego roku. Te podstawowe grupy są stałe. Samce wykazują niższy poziom stadności. Zrywają więzy z grupą matriarchalną wcześniej. Dołączają do chmar męskich w których byki przebywają przez większą część roku. Stare byki prowadzą czasem samotniczy tryb życia.
Dalej, pomiędzy drzewami wyższych partii parku, nieliczne muflony poruszały się zgrabnie po kamienistym zboczu. Muflon jest przodkiem owcy domowej i najmniejszym przedstawicielem dzikich owiec. Niestety, tylko jeden chciał z bliska zapozować do portretu (zdjęcie po prawej). I była to ona, czyli samica muflona, zwana owcą. Jest mniejsza od samca (tryka) i mniej kontrastowo ubarwiona i jest też zazwyczaj bezrożna. Rogi muflona, zwane też ślimami, są spiralnie skręcone ku tyłowi i bokowi, tworząc kształt litery C. W przeciwieństwie do jeleniowatych, muflony nie zrzucają rogów, a hodują je przez całe życie. Na rogach widoczne są karby, które pozwalają określić wiek zwierzęcia. Nie dostrzegłam również muflonich dzieciaczków (jagniąt), a szkoda, bo są podobno urocze.
Za to dokładnie można się było przyjrzeć świni wietnamskiej zwisłobrzuchej (Vietnamese pot-bellied pig). To rasa świń charakteryzująca się krępą budową, krótkimi nogami, dużym, zwisającym brzuchem. Jej przodków do Europy przywieziono z Wietnamu w roku 1866. Samiec świni to knur lub wieprz, samica to locha a młode świnki to prosięta.
Świnia ta osiąga wagę od 60, do niekiedy 100 kg. Najczęściej świnie wietnamskie występują w kolorze czarnym, ale są też jasne i łaciate. Jest popularna jako zwierzę domowe ze względu na swój łagodny charakter. Poza dużym brzuchem, bardzo charakterystyczne u tej rasy jest wklęśnięcie między czołem a ryjem oraz ciemna i pofałdowana skóra.
Nieopodal świń wietnamskich można obejrzeć także ich przodka, czyli dzika. Dzik euroazjatycki (Sus scrofa) jest jednym z tych gatunków, który bardzo łatwo przystosował się do życia w sąsiedztwie człowieka. Samica dzika nazywana jest lochą, samiec knurem lub odyńcem, a młode warchlakami. Warchlak o charakterystycznym paskowym umaszczeniu – pasiakiem. Zasiedla głównie obszary o dużej lesistości, gdzie znajduje pokarm i schronienie.
Niestety, dziki w naturze nie są już takie dzikie jakie były dawniej. Stały się jakby… miastowe! Z powodu ludzkiej działalności i utraty naturalnych siedlisk, łatwego dostępu do pożywienia z niezabezpieczonych śmietników i braku naturalnych zagrożeń, dziki wchodzą nam do wsi a nawet miast.
Czy kiedyś stanie się też tak z żubrem europejskim (Bos bonasus) – gatunkiem łożyskowca z rodziny wołowatych, rzędu parzystokopytnych? Żubr jest największym ssakiem lądowym w Europie. Głowa żubra jest stosunkowo duża i ciężka o szerokim i wypukłym czole, oczy małe, krótkie rogi skierowane do góry i zagięte do środka. Szyję ma grubą, krótką z wyraźnym podgardlem. Przód tułowia wygląda na bardzo potężny na skutek silnie rozwiniętego kłębu i porastającej go kasztanowo-brunatnej sierści, która w zimie jest ciemniejsza niż latem.
Dorosły żubr zjada od 40 do 60 kg paszy na dobę, a żerowanie zajmuje mu 50–80% czasu od wschodu do zachodu Słońca. Na stanowiskach niektórych wolnych populacji żubrów praktykuje się dokarmianie zimowe, skutkiem tego zaburzone zostają naturalne zachowania, w tym tendencja do migracji i zasiedlania nowych terenów.
Na zwiedzanie Leśnego Parku Niespodzianek należy przeznaczyć minimum 3 godziny. Sam pokaz sów i pokaz ptaków drapieżnych trwa około 30 minut (każdy). Dla wielu największymi atrakcjami parku jest właśnie sokolarnia i sowiarnia, gdzie o wyznaczonych porach wykwalifikowani sokolnicy prezentują ptaki drapieżne i sowy podczas ich lotów.
Jeżeli po Parku Niespodzianek będziemy mieć jeszcze odrobinę sił, proponuję tą samą ulicą podejść jeszcze trochę w górę, gdzie przy Zdrojowej 15 mieści się Hotel Belweder*****. To nowoczesny i ekskluzywny pięciogwiazdkowy obiekt.
Pierwszych gości przyjął w 2001 roku, więc niedługo będzie obchodził ćwierćwiecze swojego istnienia. Jest jednym z najwyżej położonych hoteli w Ustroniu (500m. n. p.m.), z pięknymi widokami. Z jednej strony budynku jest to dolina Wisły, z drugiej zaś szczyt Czantorii.
I nie chodzi mi teraz o namawianie Was do wykupienia pobytu tutaj, ale o docenienie uroku tego miejsca. Nie wiem czy jest tu tak zawsze, ale będąc tu dwukrotnie, mogłam każdorazowo rozkoszować się panującą tam cichą i spokojną atmosferą.
Ciekawy architektonicznie budynek otoczony jest dobrze zaprojektowanym ogrodem z licznymi alejkami. Jeżeli takie spacery nie są satysfakcjonujące, to w pobliżu Hotelu, znajduje się wiele szlaków pieszych. Najbliższe to szlaki na Równicę. Można również wybrać się stąd na szlak czerwony, który jest częścią Głównego Szlaku Beskidzkiego, prowadzącego przez Beskidy.
Hotel dba również o swoich małych gości zapewniając im wiele atrakcji . W ogrodzie znajduje się też niewielki plac zabaw a dla dorosłych miejsce grillowe i wyjątkowa grota „Pieczara”, gdzie przy muzyce, kominku i wyśmienitym grzanym winie smakować można specjały Śląska Cieszyńskiego. Można też zorganizować grilla.

Tak będą wyglądać nowe „piramidy”. Maciej Franta i Robert Konieczny zaprezentowali projekt rozbudowy uzdrowiska w Ustroniu Zawodziu © Grupa American Heart of Poland
*
Źródło: https://pl.wikipedia.org/; https://muzeum.ustron.pl/; https://www.architekturaibiznes.pl/;