Sobota, 23 września – Dzień Spadającego Liścia
Wpis ten tematycznie nawiązuje do poprzedniego o pierwszym dniu jesieni, ale wbrew dzisiejszym warunkom pogodowym warto wspomnieć jeszcze o – Święcie Spadającego Liścia – zwłaszcza w takim bardzo pogodnym, optymistycznym ujęciu.
Dzień Spadającego Liścia
Pomysłodawcą Dnia Spadającego Liścia jest Zielonogórzanin, Jerzy Szewczyk, który w roku 2008 przyszedł do redakcji Gazety Lubuskiej z pomysłem: – Niech 23 września nie będzie pożegnaniem lata, ale radosnym powitaniem nowej pory roku. – Co roku z największą tęsknotą oczekujemy wiosny. To z nią łączymy najpiękniejsze uczucia, słoneczne nadzieje, bo przecież po niej lato. Świętujemy Wielkanoc, Zielone Świątki, Boże Ciało, a i Święto Pracy, Dzień Zwycięstwa, a potem Sobótki – wyjaśnia ideę nowego święta Jerzy Szewczyk. – A jesień nie ma takich świąt radosnych, bo przecież Święto 11 Listopada ubrane w mundur oficjalności, a 1 listopada to spotkanie z Tymi, którzy odeszli… Uczyńmy jesień weselszą! Niech 23 września, gdy żegnają się ze sobą liście i ulatują od swych drzew-matek, stanie się Dniem Spadającego Liścia! Słusznie zauważył, że jesienią brakuje wesołych, optymistycznych świąt, w przeciwieństwie do choćby wiosny.
Dlatego więc, 23 września nie należy ze łzami żegnać lata, ale radośnie powitać nową porę roku – jesień.
Jerzy Szewczyk znany jest Lubuszanom ze swojej podróżniczej pasji. Jego fotografie z Chin i Indii (w przygotowaniu Nepal) wystawia w domach kultury i bibliotekach. ©fot. Mariusz Kapała
– przygotujmy liście z papieru, napiszmy na nich życzenia lub wiersz i obdarujmy Tych, których kochamy, lubimy…
2009 rok. Pani Jesień w osobie Barbary Bartusz i Jerzy Szewczyk znów pojawili się na zielonogórskim deptaku, odwiedzili redakcję „GL” i studentów Zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku ©fot. Mariusz Kapała
Philip Guyler – Autumn Walz
„Strofy o późnym lecie”
Zobacz, ile jesieni!
Pełno jak w cebrze wina,
A to dopiero początek,
Dopiero się zaczyna.
Nazłociło się liści,
Że koszami wynosić,
A trawa jaka bujna,
Aż się prosi, by kosić.
Lato, w butelki rozlane,
Na półkach słodem się burzy.
Zaraz korki wysadzi,
Już nie wytrzyma dłużej.
A tu uwiądem narasta
Winna jabłeczna pora.
Czerwienna, trawiasta, liściasta,
W szkle pękatego gąsiora.
Na gorącym kamieniu
Jaszczurka jeszcze siedzi.
Ziele, ziele wężowe
Wije się z gibkiej miedzi.
Siano suche i miodne
Wiatrem nad łąką stoi.
Westchnie, wonią powieje
I znowu się uspokoi.
Obłoki leża w stawie,
Jak płatki w szklance wody.
Laską pluskam ostrożnie,
Aby nie zmącić pogody.
Słońce głęboko weszło
W wodę, we mnie i w ziemię,
Wiatr nam oczy przymyka.
Ciepłem przejęty drzemie.
Z kuchni aromat leśny:
Kipi we wrzątku igliwie.
Ten wywar sam wymyśliłem:
Bór wre w złocistej oliwie.
I wiersze sam wymyśliłem.
Nie wiem, czy co pomogą,
Powoli je pisze, powoli,
Z miłością, żalem, trwogą.
I ty, mój czytelniku,
Powoli, powoli czytaj
Wielkie lato umiera
I wielką jesień wita
Julian Tuwim, Rzecz czarnoleska
Źródło: http://www.gazetalubuska.pl/wiadomosci; http://www.gazetalubuska.pl/kultura;