Dolina Górnego Sanu, czyli … spacer do wsi, których nie ma

Poniedziałek, 30 września 2024

 

Na szczęście spotkanie z Propastnykiem nie trwało długo. Ukontentowani przecierającym się nieboskłonem po stronie ukraińskich sąsiadów, opuszczamy torfowiska. Według Bojków niewątpliwie maczali w tym palce Chmarnicy, ludzie niezwykle szanowani, którym Bóg dał dar odpędzania chmur, wiatrów i burz. Chmarnika wzywano biciem dzwonów w cerkwi. Stawał on wówczas na wzniesieniu nad wsią i niczym szaman modlił się, krzyczał i wygrażał burzy, aż ta odchodziła.

Za tarnawskimi torfowiskami ilość dziur w jezdni zwiększa się wprost proporcjonalnie do przebytych kilometrów, ale – nic to. Mniej więcej w połowie drogi do parkingu w nieistniejącej wsi Bukowiec (zamierzonego celu podróży), zatrzymuje nas intrygujący drogowskaz. Podobno nic nie dzieje się bez przyczyny, dlatego „niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba!”…

 

Taylor Davis A Million Dreams.mp3

 

Z drogi Tarnawa Niżna – Bukowiec, odbija w lewo znakowana ścieżka pieszo-rowerowa „Sokoliki”

Jak się okazuje, tutaj rozpoczyna się ścieżka pieszo-rowerowa „Sokoliki Górskie”. Jej celem jest punkt widokowy na cerkiew po ukraińskiej stronie wsi Sokoliki.

Ścieżka prowadzi po betonowych płytach. To „wygodne” pozostałości po wielkiej fermie rolno-hodowlanej, powstałej w latach 70-tych w Tarnawie Niżnej jako gospodarstwo wojskowe. Miała ona umożliwiać samowystarczalną hodowlę kliku tysięcy sztuk bydła. Zaczęto od melioracji gruntów i rekultywacji zdziczałych, bo nieużytkowanych od zakończenia II wojny światowej terenów.

Ścieżka pieszo-rowerowa „Sokoliki”. Na poboczu relikt czasów dawnych

Obejmujące całą dolinę pastwiska znajdowały się na terenach nieistniejących już wsi Dźwiniacz Górny, Sokoliki Górskie, Bukowiec i Beniowa. Próbę przywracania wartości użytkowych tutejszych ziem przeprowadzano za pomocą ciężkiego sprzętu, a nierzadko i materiałów wybuchowych. Do dzisiaj do tych miejsc prowadzą poukładane płyty betonowe. Poukładano je, żeby ciężki sprzęt nie zapadał się na miękkich, podmokłych łąkach. Rekultywacja ta przyczyniła się do bezpowrotnego zniszczenia wielu tutejszych środowisk przyrodniczych.

Droga do Sokolików jest jedną z takich dróg.

Droga do Sokolików. W dali błyszczy srebrem cerkiewna kopuła

I choć nie było słychać bicia dzwonów, interwencja Chmarnika była aż nadto widoczna. W dali, wśród wszechogarniającej zieleni, w jeszcze nieśmiałych promieniach słonecznych – niczym światło latarni połyskiwała kopuła cerkwi w Sokolikach.

Trzykilometrowy odcinek betonowej drogi prowadzi przez malownicze łąki, koszone w ramach ochrony czynnej prowadzonej przez Bieszczadzki Park Narodowy.

Droga do Sokolików. Z dojściem na tereny dawnej wsi nie ma problemu.

Idąc po betonowych płytach kumulujących słoneczne ciepło można napotkać wygrzewające się jaszczurki, zaskrońce, żmije zygzakowate oraz liczne motyle. Mieliśmy okazję obserwować typowo łąkowe modraszki i rusałki. Te wszystkie zwierzęta są wskaźnikami czystości środowiska, co świadczy o dobrej kondycji ekosystemów Parku.

Na tych jakże rozległych terenach należy zachować ostrożność, ponieważ istnieje możliwość spotkania wilka, rysia, jelenia, sarny czy lisa a nawet niedźwiedzia brunatnego. Kiedyś worek bieszczadzki nazywany był „niedźwiedzim zakątkiem” (miedwiedij ugoł).

Droga do Sokolików – rozległe łąki

Tereny Worka Bieszczadzkiego to jedyne w Polsce rejony występowania roślin wschodniokarpackich, takich jak chaber Kotschy’ego, filołek dacki czy tojad wschodniokarpacki. Także bardziej popularne rośliny mają tu dobre warunki rozwoju.

Teraz, w czerwcu, kwitnie masowo biały świerząbek orzęsiony, wiązówki a także goryczka trojeściowa, ostrożeń, bodziszki i firletki. Pięknie prezentuje się wyniosła dziewanna, jak i ostrzeń wschodniokarpacki, mięta czy babka lancetowata.

Roślinność bieszczadzkich łąk

Przygotowania tych gruntów pod uprawę i hodowlę, doprowadziły do degradacji ekosystemów podmokłych: kompleksów szuwarowych i torfowiskowych, podmokłych ziołorośli i mokrych łąk.

Działania ochronne podjęte przez Bieszczadzki Park Narodowy  przyczyniły się do wyraźnej, stopniowej rewitalizacji tych ekosystemów. Po drodze spotykamy spore rozlewisko świadczące o dobrym stanie roślinności mokradłowej.

Szuwary pałkowo – rdestowe i ostrożeń wschodniokarpacki na brzegu rozlewiska

Stąd już niedaleko do celu wędrówki.

Sokoliki (Sokoliki Górskie) przed II wojną światową były dosyć dużą polską wsią w Bieszczadach. Lokowane były już w 1556 roku. Na początku lat trzydziestych zaczęły rozwijać się turystycznie stanowiąc punkt wypadowy na Bukowe Berdo. Istniał tu nowy kościół i drewniana cerkiew. W roku 1937 było we wsi siedem domów letniskowych i Karpacki Dom „Bajka” przeznaczony dla młodzieży. Działał bufet PKP, trzy sklepy spożywcze, piekarnia, wędliniarnia. Istniała również czytelnia i teatr amatorski. Po II wojnie światowej w 1945 roku, wieś przecięła na pół granica z ZSRR biegnąca korytem Sanu. Wysiedlono wszystkich mieszkańców ze strony polskiej a wieś spalono. To samo zrobili Rosjanie ze strony sowieckiej, a także zniszczyli zabudowę pozostawiając tylko stację kolejową i cerkiew która służyła wojsku jako stajnia i stodoła. Obok cerkwi postawiono strażnicę graniczną. W taki sposób świątynia była użytkowana aż do 1990 roku.

Obecnie, po polskiej stronie wieś już nie istnieje i trudno nawet wypatrzyć jakiekolwiek jej ślady. Mijamy słupek graniczny wyznaczający granicę pomiędzy naszym krajem a Ukrainą. W dali widać budynki strażnicy granicznej i kopułę cerkwi.

Granica polsko-ukraińska od strony nieistniejącej wsi Sokoliki.

W pobliżu budynku widać na masztach dwie flagi: niebiesko-żółtą flagę Ukrainy i czarno-czerwoną flagę nacjonalistyczną „banderowską”, która zaczęła symbolizować flagę Ukrainy walczącej.

Po niecałych 3 kilometrach wędrówki dochodzimy do polany na której Bieszczadzki Park Narodowy postawił tablicę informacyjną i ławo-stół dla zmęczonych turystów. Przed nami widać odbudowaną okazałą cerkiew. W dole, tuż pod niewysoką skarpą meandruje San, wyznaczający granicę między Polską a Ukrainą.

Odległość do cerkwi to około 150-200 metrów. Jest doskonale widoczna.

Pierwsze plany odbudowy cerkwi pojawiły się dopiero w latach 90. XX wieku. W grudniu 2012 roku zawiązał się Komitet Ukraińskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, który podjął się zbiórki na rzecz odbudowy cerkwi. Wynikiem zbiórki było odremontowanie świątyni. Skorzystaliśmy i my, Polacy, zyskując piękny widok na byłą polską cerkiew.

Zakole Sanu w pobliżu cerkwi w Sokolikach

Cerkiew Wielkiego Świętego Męczennika Dymitra z Salonik powstała w miejscu starszej drewnianej świątyni z 1731 roku. Jest zbudowana na planie krzyża greckiego i posiada centralną kopułę. W okresie komunizmu była używana przez wojsko jako stajnia, przez to nie zachowało się jej wyposażenie. Część ikon wysiedlana ludność zabrała ze sobą.

I choć dookoła jest cicho i bardzo przyjemnie, to myślimy już o powrocie, bowiem niebo od południa ponownie zasnuwają deszczowe chmury. A przed nami jeszcze… Bukowiec!

W podmuchach chłodnego wiatru dochodzimy do samochodu. Dziurawy asfalt kończy się niebawem i rozpoczyna droga szutrowa. W tumanach kurzu docieramy do parkingu na Bukowcu. Tu droga się kończy i dalej można tylko na piechotę lub ewentualnie jeszcze kawałek rowerem.

Koło wiaty wita nas przybłąkana, prawdopodobnie ukraińska suka. Kulawa i głodna szuka pomocy u studentki obsługującej punkt informacyjno-kasowo-sklepikowy. Dostaje od nas dwie saszetki kociej karmy, którą zawsze wozimy ze sobą. W zamian zostajemy poczęstowani gorącą kawą. Oczywiście przez sympatyczną dziewczynę  🙂

Wiata na parkingu w Bukowcu

Sam Bukowiec to teraz tylko miejsce. Razem z pobliską Beniową, mają podobną historię. Obie wioski powstały w latach 30-tych XVI wieku, w 1709 roku zostały spalone przez przechodzących tędy Szwedów (czasy konfliktu szwedzko-rosyjskiego w ramach III wojny północnej). Potem jakoś podźwignęły się – na początku XX wieku były tu tartaki, młyny wodne, piekarnia, zakład produkcji beczek, karczma, a nawet browar i huta szkła! Z tablicy przy szlaku można wyczytać, że w 1921 roku w Beniowej mieszkało 617 osób, a wśród nich 483 grekokatolików, 25 rzymsko-katolików i 85 osób wyznania mojżeszowego (w czasie II wojny wywieziono ich do getta w Równem (obecnie na terenie Ukrainy) i zgładzono).

Wszystko zmieniła wojna. Przecinający wioskę San stał się granicą, a w 1946 roku mieszkańców wysiedlono na tereny ZSRR. Stan obecny to po stronie ukraińskiej kilkanaście domów, po polskiej – żadnych. Niemym świadkiem burzliwych zdarzeń jakie miały tu miejsce, została w Beniowej dwustuletnia lipa. O tym, że kiedyś mieszkali tu ludzie, przypominają rosnące tu i ówdzie drzewa owocowe, fundamenty domów, a przede wszystkim cmentarz. Czas zatrzymał się tu w miejscu. Pozostał tylko San, niezmienny, wypływający z bieszczadzkich źródeł aż do samej Wisły.

Czy następne pokolenia będzie jeszcze interesowała zagmatwana historia tych ziem?

Parking w Bukowcu

Na parkingu stoją nieliczne pojazdy. Odnajduję biało-niebieską ścieżkę historyczno-przyrodniczą. Całość trasy wynosi 11km, na które przewidziane jest 3h 30minut.

Ale dziś już nie wybierzemy się na spacer przez samo centrum Beniowej, niegdyś tętniącej życiem, dziś zaznaczonej przez prawie dwustuletnią, olbrzymią lipę. Nie zobaczymy samotnych krzyży i miejsca po okazałej cerkwi. Nie wyruszymy do wsi Sianki, wsi granicznej i nie spojrzymy na drugą stronę Sanu – Sianki ukraińskie. Nie odwiedzimy ruin Dworu Stroińskich, nie odwiedzimy Grobu Hrabiny i nie dojdziemy do umownych źródeł Sanu…

Oto bowiem „z ciemną chmurą i złym wiatrem” ponownie nadchodzi Propastnyk. W strumieniach deszczu wracamy…

 

 

Źródło:      https://pl.wikipedia.org/;     https://naszebieszczady.com/wierzenia-bojkow/;

Dodaj komentarz