Poniedziałek, 9 lipca
https://youtu.be/1mqBCsNjxus
C’est la vie…Trzecia miłość – Jan Nowicki
Jan Nowicki – aktor teatralny i filmowy, urodzony 5 listopada 1939 w miasteczku Kowal na Pojezierzu Gostyńskim.
Jedna z najbardziej wyrazistych osobowości aktorskich na polskiej scenie. Kobieciarz, karciarz, kreator kina, autor felietonów i wierszy, pokorny katolik z Kowala…
Jan Nowicki. Droga do domu – Rafał Wojasiński. Wydawnictwo Nowy Świat, 2009
„Jan Nowicki droga do domu” to nostalgiczny portret 70 letniego aktora, mężczyzny niepospolitego o charyzmatycznym magnetyzmie, nietuzinkowym poczuciu humoru oraz niesłabnącym powodzeniu u kobiet (rzecz cała rozgrywa się już po niecodziennym ślubie artysty z Małgorzatą Potocką).
Jan Nowicki snuje refleksje na marginesie codziennych spraw. Wyciszone życie z dala od wielkiego świata jest pasjonujące i bogate w ten najistotniejszy sposób. Jest tu miejsce na metafizykę codzienności, spacer z psem, tajemnicę wiśni oraz zdarzenia zarówno bieżące, jak i te sprzed lat.
Autor, Rafał Wojasiński, mimo że prawie o połowę młodszy od swego interlokutora, umie wychwycić najważniejsze treści, wydobyć czar i głębię z tych wydawałoby się z niby błahych rozmów, z pozornych drobiazgów.
Senna, małomiasteczkowa atmosfera upalnej, wczesnej jesieni.
Czas spędzony w Krzewencie zaowocował subtelnym zbiorem impresji mających swoje źródło w anegdotach z bujnego życia Jana Nowickiego, jego przemyśleniach o sensie życia i umieraniu.
Dom w Krzewencie – miejscowość ta oddalona jest zaledwie o siedem kilometrów od jego rodzinnego Kowala. To jego rodzinne strony. Tu jako młody chłopak uczył się pływać.
„… Suka wchodzi do domu. – Znalazłem ją – mówi aktor. – Znalazłem życie, które ktoś zostawił, bo chciał, żeby się skończyło. Jest jeszcze młoda i głupia. Ale nie szkodzi”.
„… Z Czerniewic jest kilka kilometrów do Kowala. W czasie studiów dojeżdżał tam dopiero wieczorem. Wysiadał na dziewiętnastowiecznym dworcu. Szedł drogą, po której raz na godzinę przejeżdżał samochód. Patrzył wtedy często w niebo, nawet gdy była noc. Nigdy nie zapomni, jakie wtedy było to życie. Wszystko zdawało się dużo warte i mające sens. A potem, z perspektywy czasu, te pewne rzeczy musiały stracić na wartości. Stały się tańsze. Może zbyt łatwo mógł wiele rzeczy kupić. Teraz wie, że to wszystko i tak nie jest do kupienia. Trzeba to odzyskać innym sposobem. Tylko że teraz tak wiele rzeczy na tym świecie wydaje mu się bez wartości”.
„… Ma konia, kozę, dwa psy, kuca i dżipa. Z tych rzeczy nie chce już mieć konia i dżipa. – Normalny człowiek – mówi – nie ma tego, co mu nie potrzebne. Nie jeżdżę samochodem. Na konia też już nie wsiadam, bo boję się, że spadnę. Nauczyłem się takiego myślenia, żeby coś mieć, co niepotrzebne, bo to sprawia przyjemność. Ale nie ma przecież tej przyjemności, tylko jakieś przyduszenie. – Może zaszedłem dalej, niż powinienem. Może tak się stało – mówi”.
„… Niedaleko domu stoi stajnia, na dwa stanowiska. Wewnątrz – stół drewniany i ława pod ścianą. Koni nie było, ale zapach pozostał. Nowicki zapalił papierosa i wygodnie usiadł. – Dobrze się tu czuję – powiedział. – Czasami najlepiej na świecie. Smakuje mi tu piwo, papierosy, jak nigdzie indziej. Pewnych miejsc czasami w życiu człowieka nie potrzeba. Tutaj czuję się, jakbym się modlił. Tu najczęściej o tym myślę. Właśnie o tym. W tej stajni najbardziej dociera do mnie to, że mnie nie będzie”.
„… W południe zmarł przyjaciel z Kowala. Dwa dni wcześniej zaprosił Jana na wiśnie. Człowieka już nie ma, ale zaproszenie jest aktualne i nie wolno rezygnować. Zaproszenie przez zmarłego też musi się liczyć, bo inaczej nic już nie ma znaczenia.
Podjechaliśmy pod dom przed wieczorem. Było jasno i świeżo po deszczu. Weszliśmy do ogródka przez małą furtkę. Na ziemi były świeże ślady ludzkiej pracy. Poznaczone grządki, przekopana ziemia, opielone warzywa. To wszystko było zrobione przez zmarłego dzień wcześniej.
Zabraliśmy się do zrywania wiśni. Były duże, słodkie, gałęzie uginały się pod ich ciężarem.
– Właśnie wiśnie – mówi. – W nich jest tajemnica. Uwielbiam te owoce.
Staliśmy jeszcze pod drzewem przez kilkadziesiąt minut. Nowicki kila razy powtórzył: – No i co z tego? Przecież on nie żyje”.
„… Mnie chodzi o śmierć – mówi. – nie obchodzi mnie to, że powinienem się cieszyć z tego, że tak żyję. Trzeba jakoś dojść do domu. Chciałbym, żeby ta śmierć była jakąś ładną kobietą, żeby nie miała kosy. Nie pasuje mi do śmierci kosa. Innym pasuje, a mnie nie”.
„…Powiedział z pewnością, przekonaniem, agresją: – O Bogu nie powinno się mówić. – Tylko przez człowieka można coś dostać. Nawet jak się nie chce, żeby on już żył. Tylko tak, bo inaczej już nic nie ma. Człowiek daje Boga”.
„… Przyjechał na kilka dni do matki z Krakowa. Chciał odpocząć, odwiedzić znajomych, ale matka po obiedzie wzięła go pod rękę i zaprowadziła na cmentarz. Podeszli do grobu ojca.
– Widzisz? – powiedziała matka. – Wszystko załatwiłam i opłaciłam. Tu leży ojciec, tu będę leżała ja, a tu będziesz leżał ty. – Co ty mówisz – spytał. – Ja nie mam zamiaru umierać. Nie wiadomo przecież, gzie ja wyląduję zresztą. Przecież ja ciągle jestem w drodze.
– Nie, nie.
– Co: Nie, nie”? Przecież to bez sensu. Mówię ci, że nie wiem nawet, gdzie będę żył, a ty mi każesz wybierać miejsce na grób.
– Tu, tu. Nic nie wiesz. Tu będzie, zobaczysz. Nie możesz się po świecie pałętać.
Schodziliśmy do jeziora. Czuć było wilgotny zapach lasu.
– Czasami myślę o rozmowie z matką nad grobem ojca. Ta kobieta przeniosła matczyną miłość poza granicę swojej śmierci i śmierci swojego syna. Tak wielką miała siłę”.
https://youtu.be/mSaNaC1zMnM
Zbigniew Preisner&Hanna Banaszak~Ostatni Bieg Basi
Słowa piosenki napisał Jan Nowicki po śmierci matki swojego syna (Łukasza Nowickiego) – Barbary Sobottowej.
„Droga do domu” to opowieść o „wracaniu do zaświata, gdzie dusza zamierza trwać o wiele dłużej, niż na ziemi. Tam jest jej prawdziwy „. To piękna i ważna książka.
Źródło: http://www.banzaj.pl; https://www.gandalf.com.pl; cytaty pochodzą z książki Rafała Wojasińskiego „Jan Nowicki droga do domu”