Kocham Cię. Po prostu. Tak bez zasad, bez wątpliwości, czyli … tak właśnie Cię kocham!

Poniedziałek, 20 sierpnia – Dzień wyznawania miłości, Dzień Komara

 

Dzień wyznawania miłości

Dzisiaj mogę powiedzieć:  KOCHAM  WAS  ZA  TO ,  ŻE  DO  MNIE  ZAGLĄDACIE!

 

Cisza Jak Ta i kwartet smyczkowy – Bo tak Cię kocham / Jedyny Taki Koncert

A jak czujecie niedosyt, to jeszcze możecie zajrzeć    (TUTAJ)

 

Dzień Komara

 

Lauren Cullero, badaczka z National Geographic, ostrzegała, że komary nie mają zbyt wielu ofiar w rejonie arktycznym, dlatego, kiedy już ją dopadną, to bardzo wściekle atakują. Są natarczywe i nie dają spokoju.

Tak też się stało w tym roku w Wołgogradzie. Chodzi oczywiście o Mundial 2018. Krwiożercze komary, tak jak zresztą przypuszczano, dały się najbardziej we znaki piłkarzom podczas meczu Anglii z Tunezją. Nie pomogło nawet rozpylanie repelentów z helikopterów przez organizatorów piłkarskich mistrzostw świata w Rosji.

Kłopoty Anglików pojawiły się już po przybyciu do hotelu Hilton Garden w centrum Wołgogradu. W ich pokojach pełno było żądnych krwi komarów. Problem dotyczył oczywiście nie tylko piłkarzy, ale także wszystkich, którzy przebywali w Wołgogradzie. Cierpieli zatem dziennikarze, którzy ze względu na nieznośne owady musieli przerywać swoje relacje. Co bardziej zapobiegliwi, zaopatrzyli się w specjalne kapelusze z moskitierami. Takie, jakie stosuje się w wyprawach do dżungli.

Piłkarze zostali wyposażeni w repelenty  (TUTAJ) a organizatorzy, by ułatwić kibicom obejrzenie spotkania, zezwoli też na wnoszenie środków odstraszających komary w małych pojemnikach.

Jak przystało Synom Albionu, Anglicy nie dali się pokonać ani bandzie krwiożerczych owadów, ani tym bardziej Tunezji, którą pokonali w stosunku 2 : 1. Być może komary pomogły? Być może piłkarze Tunezji mieli „słodką krew”?

 

No właśnie – dlaczego tak się dzieje, że jedni nie mogą się od nich opędzić, a inni bez problemu siedzą godzinami w krzakach nad wodą, i co?

I nic, dosłownie ze dwa ugryzienia.

 

 

Jak wykazały badania, ważnym wabikiem  dla samic komarów (bo to one są tymi krwiopijcami), jest kwas mlekowy, którego obecność jest znacznie bardziej charakterystyczna dla ludzi niż dla zwierząt.  Ten ludzki bukiet zapachów uzupełniają inne związki, takie jak amoniak, niektóre kwasy karboksylowe, aceton czy oktanol obecny w pocie. W ten sposób komary odnajdują zasoby ludzkiej krwi. Ale dlaczego chętniej atakują jednych a innych nie?

Jak podaje The Independent za Richardem Halfpennym, biologiem ze Staffordshire University, tym co sprawia że niektórzy wydają się bardziej atrakcyjni dla komarów jest mikroflora naszej skóry czyli nieszkodliwe bakterie i grzyby żyjące na powierzchni naszej skóry, w porach i mieszkach włosowych. Kombinacja zapachów, które emitują te mikroorganizmy w postaci związków organicznych, jest kluczowym czynnikiem decydującym o tym, czy dla komara wydajemy się atrakcyjnym kąskiem czy też nie. A zestaw tych drobnoustrojów zależy głównie od naszego środowiska – od tego co jemy,  gdzie mieszkamy, czego dotykamy, czy przestrzegamy zasad higieny osobistej. Istnieją dowody na to, że skład mikroflory w pewnym stopniu determinują też geny. To one określają, jak bardzo nasza skóra sprzyja rozwojowi różnych gatunków grzybów i bakterii.

Które kompozycje mikroorganizmów na naszych ciałach są lepsze z punktu widzenia człowieka – nie powiedziano. A szkoda!

 

 

 

Źródło:  https://www.sciencealert.com;  https://www.rp.pl;

Dodaj komentarz