Omena, żywe srebro, czyli … moje wszystkie Koty

Wczoraj, 31lipca – ostatni dzień miesiąca …

Każdy mój Kot ma w moim sercu takie małe schowanko, w którym znajduje się ogrom miłości do niego.

Disturbed – The Sound Of Silence

To było w zeszłym roku.  1listopada w Dzień Wszystkich Świętych – w naszym domu pojawiła się mała, zmarznięta koteczka. Ziąb i wiatr, że  nawet przysłowiowego psa by z domu nie wygonił, a to małe kociątko pozostawiono na parkingu w lesie. Na dowód litości (a może, by miało się czym zająć jak odjeżdżano samochodem) pozostawiono rozerwaną saszetkę z karmą Whiskas’a.

Przez parę dni pozostawała bez imienia. Były różne propozycje jak Skarpetka czy Stopka  (z racji białych łapek) lub Kropka (od białej kropki na pyszczku), ale nigdy nie udawało się nam osiągnąć jednomyślności. Aż pomyślałam sobie, że skoro zjawiła się 1 listopada, to jest to jakiś znak czyli omen. I tak kociątko dostało imię – Omena. Chyba jej się spodobało, bo bardzo szybko nauczyła się na nie reagować.

Szybko (za przykładem Mani) stała się fanką komputera. Uwielbiała jego ciche mruczenie i przyjemne ciepełko które się z niego wydobywało.

 

Omena okazała się  wszystkożerna. Sucha karma, mokra karma czy jedzenie z obiadu- smakowało wszystko, do tego stopnia, że wyjadała jeszcze z miseczek innym kotom (przeważnie Mani, która jej trochę matkowała).

Jadła, spała i rosła (a raczej się wydłużała)

Od samego początku doskonale odnalazła się tak w nowym domu, jak i w nowej, kociej rodzinie. A wydawało się to zadaniem trudnym, biorąc pod uwagę ustalone hierarchie ważności 3 dorosłych kotek i kota-staruszka.

 

Była zdrowa i ładnie zniosła sterylizację.

Samodzielna i stanowcza, prawie zawsze osiągała to, co sobie w małej kociej  główce  umyśliła. Często jednak kierowała się impulsem, nie patrząc na konsekwencje. Po prostu kot z charakterem.

Kot-Trzpiot, Latawiec, Fryga – takie imiona też często były przez nas używane zamiennie. Wszędzie było jej pełno, ot – „drzwiami wypędzisz, oknem wlezie”.

Omenka  od samego początku była bardzo przymilna ale czasami potrafiła być jak  Dr Jekyll i Mr Hyde.  Milutka. kochana, miziająca, a za chwilę sycząca i gryząca,  skutkiem czego często nazywana była  Zmorką. Ale wszyscy kochaliśmy ją tak, jak kocha się psotnego dzieciaka. 

Świetna łowczyni, potrafiła godzinami polować na mysz lub kreta w ogródku. Albo chociaż na muszkę. Moje perswazje nie skutkowały

Nie było dla niej miejsca nieosiągalnego – szafy nie stanowiły dla niej najmniejszego problemu. I była baaaardzo ciekawska.

Dzielnie broniła swojego terenu, goniąc nawet niekastrowane kocury.

Odważna i dzielna, potrafiła wspinać się na wierzchołki drzew a potem z nich zeskakiwać.

Ale nie przewidziała  niebezpieczeństwa czyhającego na ulicy.

Dowlokła się jeszcze pod próg domu.

Miała zaledwie rok.

Simon & Garfunkel – The Sound of Silence

„…Kiedy moje oczy przeszył błysk neonowego światła
Które rozdarło noc
i dotknęło dźwięku ciszy…”

KOT

To tylko kot, tak mówisz, tylko kot…
A ja ci powiem
Że kot to czasem więcej jest niż człowiek
On nie ma duszy, mówisz…
Popatrz jeszcze raz
Kocia dusza większa jest od kota
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Kocia  dusza się nie mieści w kocie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie
A kiedy się pożegnać trzeba
I kotu czas iść do kociego nieba
To niedaleko kot wyrusza
Przecież przy tobie jest kocie niebo
Z tobą zostaje jego dusza

 

Bardzo ją kochałam. Będzie mi jej brakować…

 

Simon and Garfunkel – Sound of Silence (Piano cover)

 

 

2 comments

Dodaj komentarz