Wtorek, 28 sierpnia – Dzień Lotnictwa, Światowy Dzień Publicznego Czytania Komiksów
Dzień Lotnictwa
28 sierpnia każdego roku obchodzimy Dzień Lotnictwa, czyli święto upamiętniające zwycięstwo kpt. pil. Franciszka Żwirki i inż. pil. Stanisława Wigury w międzynarodowych zawodach samolotów turystycznych Challenge w 1932 roku. O święcie tym pisałam (TUTAJ) .
Światowy Dzień Publicznego Czytania Komiksów
Dzisiejsze święto nie jest przypadkowe – upamiętnia rocznicę urodzin słynnego, amerykańskiego rysownika historii obrazkowych Jacka Kirby’ego (1917-1994), twórcy znanych na całym świecie postaci z uniwersum XMen, Hulka czy Fantastycznej Czwórki. Pomysłodawcami święta są dziennikarze i blogerzy – Brian Heater i Sarah Morean.
Gdy mowa o komiksach, najczęściej kojarzymy polskie kultowe komiksy dla młodszych dzieci, takie jak “Tytus, Romek i Atomek” Henryka Jerzego Chmielewskiego oraz przygody Kajko i Kokosza autorstwa Janusza Christy.
Ostatnio zostało wydanych kilka nowych, wspaniałych komiksów, jak: „Detektyw Miś Zbyś na tropie”, „Tymek i Mistrz”, „Podróże w czasie i przestrzeni w celu ratowania Ziemi”, “Łauma”, czy „Rysiek i Królik. W szortach”. Dla starszych dzieciaków, które już same czytają i lubią historię, proponuję „Strażników Orlego Pióra”. Również co roku jest wydawanych mnóstwo świetnych komiksów dla dorosłych, takich jak: “Miasto Grzechu, “Strażnicy” czy “Mroczna wieża”.
Tak więc – życzę miłej lektury komiksów!
Prawdę mówiąc – nigdy nie fascynowałam się komiksami. Za to uwielbiałam baśnie z pięknymi obrazkami. Czytając taką baśń, łatwiej zapamiętywałam jej treść – właśnie poprzez te obrazki. A potem – potem namiętnie starałam się je odwzorować. Jeżeli niezbyt mi to się udawało – przekalkowywałam je do swojego niebieskiego zeszytu w kratkę.
Zeszyt formatu A4 miał niebieską plastikową okładkę i bardzo go za to lubiłam. Był zmywalny i zawsze świeżo wyglądał. Nie przeszkadzała mi nawet kratka, która z góry określała jego przeznaczenie – niestety, Mama nie mogła wtedy „dostać” zeszytu do rysunków w tak dużym formacie. Być może nawet takich nie produkowano? Do rysowania był blok rysunkowy, a on był zarezerwowany do szkoły. I dobrze, bo ja wolałam swój poręczny zeszyt. I właśnie w nim popełniłam kilka historyjek obrazkowych, a nawet coś z „Koziołka Matołka”.
Przeszło pięćdziesięcioletni zeszyt przetrwał do dzisiaj – leży gdzieś w piwnicy. I muszę Wam powiedzieć, że moje córki, gdy miały tyle lat co ja wtedy, z pewnym pietyzmem podchodziły do jego zawartości. Kamila próbowała nawet dodać coś od siebie. Długo nie wytrwała.
Może jeszcze kiedyś wrócę do niebieskiego zeszytu?
Yvonne Catterfeld – Blau im Blau