Z jazzu nie udałoby mi się wyżyć, chyba że dodałbym 'Ave Maria’ na ślubach i 'Silentium’ na pogrzebach. Praca w kulturze zawsze przynosiła marne pieniądze, czyli … jakbym się jeszcze raz urodził, zostałbym lekarzem, a śpiewanie i granie traktowałbym jako hobby.

Poniedziałek, 6 maja – Europejski Dzień Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, Święto Gwardii Szwajcarskiej, Międzynarodowy Dzień Bez Diety

Wydarzyło się:

(1937)  Niemiecki sterowiec Hindenburg spłonął podczas cumowania na lotnisku w Lakehurst w amerykańskim stanie New Jersey

(1950) W torfowisku koło duńskiego Silkeborga znaleziono zmumifikowane ciało tzw. Człowieka z Tollund

Urodzili się:

(1950)  Zbigniew Wodecki – polski piosenkarz, instrumentalista, kompozytor

 

Europejski Dzień Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego

Święto Gwardii Szwajcarskiej

Międzynarodowy Dzień Bez Diety

– to dzisiejsze święta nietypowe.

Można o nich przeczytać  (TUTAJ) .

 

A co wydarzyło się 82 lata temu?

 

https://youtu.be/T41yiNIpA04

Katastrofa sterowca

6 maja 1937 w amerykańskim stanie New Jersey (USA)

niemiecki sterowiec Hindenburg spłonął podczas cumowania na lotnisku w Lakehurst

LZ-129 Hindenburg to niemiecki sterowiec pasażerski, największy w historii (wraz z bliźniaczym LZ-130 Graf Zeppelin II). Zapewniał podróżnym przelot przez Ocean Atlantycki w luksusowych warunkach. Nadano mu nazwę „Hindenburg” na cześć byłego prezydenta Niemiec.

Miał długość 245 m i średnicę 41 m; zawierał 200 000 m³ wodoru w 16 zbiornikach. Napędzały go cztery silniki diesla o mocy 1200 KM każdy. Osiągał prędkość maksymalną 135 km/h.

Hindenburg mógł przewozić 72 pasażerów (50 w rejsie transatlantyckim) oraz 61 osób załogi. Z powodów aerodynamicznych pomieszczenia załogi znajdowały się wewnątrz sterowca, a nie w gondoli pod nim.

Po wystartowaniu z Frankfurtu z 97 osobami na pokładzie (36 pasażerów i 61 osób załogi) i trzydniowej podróży przez Atlantyk, sterowiec spłonął 6 maja 1937 r. podczas cumowania na lotnisku w Lakehurst w stanie New Jersey (USA). Zginęło 13 pasażerów i 22 członków załogi oraz główny członek załogi naziemnej, kapitan Ernst Lehmann. Odpowiadał on m.in. za starty Hindenburga. Wiele ofiar nie zginęło w płomieniach, albo zostało przygniecionych przez innych, skaczących ze statku pasażerów. Katastrofę przeżył też kapitan sterowca Max Pruss. Z ciężkimi oparzeniami trafił do szpitala.

Resztki aluminiowej konstrukcji statku zostały przewiezione do Niemiec i użyte do produkcji samolotów wojskowych dla Luftwaffe, podobnie jak szkielety LZ 127 Graf Zeppelin i LZ 130 Graf Zeppelin II zezłomowanych w 1940 r. we Frankfurcie nad Menem. Katastrofa zakończyła karierę sterowców w dziedzinie turystyki i komunikacji pasażerskiej na wiele następnych lat.

Budowa trwała 6 lat. Pożar który go strawił trwał zaledwie 32 sekundy.

 

Zainteresowanych historią sterowców zapraszam poniżej

 

Lżejsze od powietrza – Złota epoka sterowców

 

 

***

6 maja 1950 roku, w Danii

torfowisku nieopodal duńskiego Silkeborga znaleziono zmumifikowane ciało tzw. Człowieka z Tollund

Człowiek z Tollund to zmumifikowane zwłoki mieszkańca Półwyspu Jutlandzkiego pochodzące z epoki żelaza (IV wieku p.n.e.).

Ciało mężczyzny ułożone było w pozycji embrionalnej na głębokości dwóch metrów pod powierzchnią bagna. Głowa okryta była spiczastą czapką z rzemieniem pod brodą. Nie licząc przepasania ciało było nagie. Mężczyzna miał krótkie włosy i jednodniowy zarost. Był niskiego wzrostu, ok. 161 cm. Wiek w chwili śmierci szacuje się na 20-40 lat. W przewodzie pokarmowym odnaleziono ślady ok. 30 różnych gatunków ziaren zbóż uprawnych i rosnących dziko.

Przyczyną śmierci było najprawdopodobniej powieszenie. Wskazują na to rzemienie zaciśnięte wokół szyi i ślady na skórze. Podejrzewa się, iż mężczyzna stanowił ofiarę dla bogów torfowiska lub był przestępcą. Pierwszą hipotezę zdaje się uwiarygadniać fakt, iż mężczyznę pochowano z czcią: ułożono go delikatnie, zamknięto mu oczy i usta.

W tym samym torfowisku 12 lat wcześniej odnaleziono zwłoki kobiety – kobietę z Elling.

 

I teraz moi mili – muszę Was serdecznie przeprosić. Otóż w wyniku mojej nieuwagi, we wpisie z dnia 26 kwietnia, zamieściłam filmik dotyczący dzisiejszego Mana – Człowieka z Tollund zamiast Człowieka z Grauballe. Jeżeli chcecie zobaczyć jak wyglądał Grauballe Man, to zapraszam ponownie  (TUTAJ) .

 

THE TALE OF TOLLUND MAN- Digital Story

 

***

 

69 lat temu – 6 maja 1950, urodził się

Zbigniew Wodecki – polski piosenkarz, instrumentalista, kompozytor

Był nie tylko piosenkarzem, multiinstrumentalistą (grał na skrzypcach, trąbce i fortepianie), kompozytorem i aranżerem ale również aktorem i prezenterem telewizyjnym. Dla mieszkańców Godowa – honorowym obywatelem gminy.

Jako miejsce jego urodzenia część źródeł, jak również sam artysta, podawała Kraków, natomiast inne – Łaziska w gminie Godów (na Górnym Śląsku, niedaleko Wodzisławia Śląskiego), skąd pochodziła jego rodzina. Był synem Józefa Wodeckiego, trębacza orkiestry symfonicznej Polskiego Radia i Telewizji w Krakowie, później PR w Krakowie.

Związki z muzyką rozpoczął już w wieku 5 lat. Z wyróżnieniem ukończył Państwową Szkołę Muzyczną II st. im. W. Żeleńskiego przy ulicy Basztowej w Krakowie, w klasie skrzypiec Juliusza Webera.

Pierwotnie, od końca lat 60., związany był z kabaretem Piwnica pod Baranami i zespołem Anawa, a także z orkiestrą symfoniczną Polskiego Radia i Krakowską Orkiestrą Kameralną. W latach 1968–1973 akompaniował Ewie Demarczyk.

W 1972 roku zadebiutował jako piosenkarz na festiwalu w Opolu. Odniósł sukcesy na wielu festiwalach (Rostock, Praga, Słoneczny Brzeg i  Sopot). Największe przeboje artysty to: „Chałupy Welcome to”, „Lubię wracać tam, gdzie byłem”, „Z Tobą chcę oglądać świat”, „Zacznij od Bacha”, „Opowiadaj mi tak”. Popularność przyniosły mu także wykonania piosenek tytułowych z animacji Pszczółka Maja i Rudolf czerwononosy renifer.

W swoich kompozycjach Wodecki starał się przemycać jak najwięcej melodyki przy użyciu instrumentów symfonicznych: oboje, waltornie, chóry, bardzo duże składy. To oczywiście nie było tak popularne, jak piosenki, które od razu wpadają w ucho.

Ocierał się o różne style, także o jazz. Nagrał kilka utworów instrumentalnych z orkiestrą Andrzeja Trzaskowskiego w Studiu S1, przerobił „Tańce rumuńskie” Béli Bartóka na sekcję jazzową. Okazało się, że publiczność tego nie odbiera.

Choć Wodecki należał do tej garstki wybranych, którzy wprost przyciągają oko telewizyjnej kamery, dał się również namówić na skromne, niszowe przedsięwzięcia. Taki był na przykład jego występ w kameralnym musicalu Grają naszą piosenkę.

Jeszcze w 1978 roku  nagrał przejmujący utwór zatytułowany Izolda. Autorem tekstu jest Janusz Terakowski. Prawdopodobnie jest to jedna z najpiękniejszych polskich piosenek o sile miłości oraz tęsknoty.

Zmarł 22 maja 2017 w Warszawie. Miał 67 lat.

 

… Potem był ktoś. Był dobry czas. Nie wspominałem już swojej Izoldy kolorowej. Dzisiaj widziałem ją. Ta smutna, szara pani. Czy to ona?

Przecież nie ja – to czas okazał się tak nieżyczliwy dla niej. To nie ona. Widziałem ją …

Zapraszam do wysłuchania  Izoldy, a zwłaszcza przepięknej solówki na skrzypcach …

 

IZOLDA – ZBIGNIEW WODECKI

 

 

 

 

Źródło:   https://pl.wikipedia.org;   https://culture.pl;

Dodaj komentarz