Istnieją tylko dwie możliwości: albo jesteśmy sami we Wszechświecie, albo nie. Obie są równie przerażające, czyli … Międzynarodowy Dzień UFO

Poniedziałek, 2 lipca – Dzień Dziennikarza Sportowego, Międzynarodowy Dzień UFO

 

Dzień Dziennikarza Sportowego

Światowy Dzień Dziennikarza Sportowego (World Sports Journalists Day) to święto obchodzone od 1994 roku. Święto ustanowili uczestnicy Kongresu Międzynarodowego Stowarzyszenia Prasy Sportowej (AIPS), który obradował w tymże roku w Manchesterze.

Święto upamiętnia fakt, że 2 lipca 1924 roku ponad 500 dziennikarzy (wśród nich również polscy sprawozdawcy, akredytowanych przy Igrzyskach VIII Olimpiady w Paryżu), powołało do życia AIPS, jedyną uznawaną przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski organizację dziennikarzy sportowych.

Dziennikarze sportowi dają z siebie wszystko, komentując, pisząc i relacjonując wydarzenia na stadionach i w halach. Przeżywają zwycięstwa i porażki.

 

 

XXI Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej odbywają się w dniach 14 czerwca — 15 lipca, w 11 rosyjskich miastach. Niestety, nasza kadra piłkarska już w piątek powróciła do kraju. Liczyliśmy na spektakularne mecze naszej reprezentacji. Nie udało się. Zawiedli samych siebie, oddanych kibiców i oczywiście dziennikarzy którym nie dane było wykazać się swoją erudycją i dowcipem.

 

Międzynarodowy Dzień UFO

Światowy Dzień UFO (World UFO Day) to święto obchodzone corocznie 2 lipca (od 2001) upamiętniające katastrofę UFO w Roswell w 1947 roku.

Pierwotnie obchodzono święto dwukrotnie: 24 czerwca, jako Światowy Dzień Organizacji UFO, w rocznicę pierwszego raportu (1947) o niezidentyfikowanych pojazdach latających oraz 2 lipca w rocznicę incydentu w Roswell tegoż samego roku.

Haktan Akdogan, organizator międzynarodowych konferencji ufologicznych, opublikował deklarację w 2001 roku dla wszystkich organizacji i badaczy oraz wierzących w UFO na świecie, aby oficjalnym dniem wspólnych obchodów Światowego Dnia UFO był dzień 2 lipca

Incydent w Roswell – takie określenie przyjęto na rzekome rozbicie się UFO, które miało mieć miejsce 2 lipca 1947 około 120 kilometrów na północny zachód od Roswell w stanie Nowy Meksyk w Stanach Zjednoczonych. 2 lipca 1947 około godziny 22:00 Dan Wilmot, miejscowy sprzedawca artykułów żelaznych, i jego żona, siedząc na tarasie swojego domu, zauważyli duży jarzący się przedmiot, który ze znaczną prędkością przeleciał w kierunku północno-zachodnim. Małżeństwo pobiegło do ogrodu po to, aby obserwować ów obiekt, przypominający swym kształtem „dwa talerze zwrócone ku sobie wnętrzem”. Po niecałej minucie obiekt zniknął. Wilmot twierdził, że obiekt poruszał się bezszelestnie, zaś żona Dana Wilmota powiedziała później, iż wydawało jej się, że słyszała słaby, ostry, świszczący dźwięk. Według Wilmota obiekt znajdował się na wysokości pięciuset metrów, a przelatywał z szybkością sześciuset, a nawet ośmiuset kilometrów na godzinę. Wielkość obiektu wynosiła jakieś pięć do siedmiu metrów, jego kształt był owalny i przypominał dwa nałożone na siebie spodki.

Rankiem 8 lipca 1947 pułkownik William Blanchard, komandor grupy 509., podał prasie i stacjom radiowym wiadomość o tym, że na terenie jednej z farm niedaleko Roswell odnaleziono wrak latającego dysku. Następnie wrak został zabrany do wojskowej bazy w Roswell, gdzie był badany. Wiadomość o wypadku została bezzwłocznie rozpowszechniona w całym kraju. Jeszcze tego samego dnia wieczorem, ogłoszono dementi oznajmiające, że to, co niektórzy uznali za latający spodek, było w rzeczywistości meteorologicznym balonem sondażowym. W trybie pilnym zwołano konferencję prasową, podczas której przedstawiono dziennikarzom mocno uszkodzone resztki przedmiotu, zidentyfikowane pośpiesznie jako pozostałości po balonie typu Rawin.

 

 

Święto obchodzone jest w szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Odbywają się z tej okazji różne imprezy i festyny. W tamtejszej kulturze święto to jest zakorzenione dużo bardziej niż w naszej i dużo łatwiej jest im uzyskać finansowe wsparcie. W Polsce nie ma tego typu imprez. A przecież i my przygód z UFO mamy całkiem sporo. Niektóre z nich wiekiem dorównują prawie tej z Roswell. Jedna z najgłośniejszych to historia mieszkańca wsi Emilcin, Jana Wolskiego, który przekonywał, że w maju 1978 roku na swojej drodze spotkał wyjątkowo niskich i zielonkawych osobników, którzy mówili w dziwnym języku. Ci, mieli go później zabrać na swój statek, na którym przeprowadzono serię badań. Wolski był prostym chłopem, wręcz analfabetą, a jednak to co opisywał później psychologom i psychiatrom znacznie wykraczało poza jego możliwości intelektualne. Opisywał takie rzeczy, których po prostu nie mógł wiedzieć. W miejscu, nad którym miał unosić się statek UFO przez kilkanaście lat nie rosła trawa.
W marcu 2011 roku kilkoro osób twierdziło, że w okolicach Krakowa zauważyć można było latający talerz. Następnego dnia mieszkanka Krakowa na spacerze usłyszała „wibrujący dźwięk” i zobaczyła „sunący po niebie pierścień z białego światła”. Kilkoro innych świadków informowało o „latających talerzach”. Zanotowano setki zgłoszeń o niezidentyfikowanych obiektach latających. Należało to potem wszystko zweryfikować, bo nie każde z nich to UFO. 99 procent wszystkich zgłoszeń da się wyjaśnić racjonalnie, ale reszta pozostaje bez racjonalnej odpowiedzi. Racjonalne wyjaśnienie to nic innego, jak przypadkowa gra świateł, samoloty, satelity, śmigłowce. Niezłego „psikusa” robią też chińskie lampiony, które puszczane w powietrze mogą sprawiać wrażenie latającego obiektu. Nie wszystkie zgłoszenia da się jednak wytłumaczyć przelatującym samolotem. W 2012 roku mieszkaniec Rzeszowa widział nieregularny obiekt o trójkątnym kształcie, który przeleciał 200-300 metrów nad jego domem. Nie było tu mowy o pomyłce, to był konkretny obiekt o wielkości ponad 20 metrów. Mogło być to coś wojskowego, ale z wojskiem nie ma szans na jakąkolwiek współpracę czy chociaż słowo wyjaśnienia.

 

 

Zgłaszający to przekrój całego społeczeństwa. Od analfabetów, którzy nie mieli dostępu do radia czy telewizora przez pilotów, wojskowych, kontrolerów lotów, fizyków, matematyków czy historyków zaskoczonych, że to co zobaczyli nie pasowało do ich dotychczasowego postrzegania rzeczywistości. Środowisko naukowe w sprawie wszystkich UFO-doniesień również jest podzielone. Starsza generacja fizyków jest tutaj zdecydowanie bardziej konserwatywna i przekonuje, że UFO to wymysł dla dorosłych dzieci. Niemniej jednak młodsze pokolenie już nie neguje takiego istnienia. Sam Steven Hawking powiedział, że UFO to fakt. Ostrzegł ludzkość przed nawiązywaniem kontaktu z cywilizacjami pozaziemskimi. Jego zdaniem obcy mogą być poszukiwaczami nowych zasobów, a napotkane planety, takie jak nasza mogą chcieć skolonizować i podbić –  „ze spotkaniem z zaawansowaną cywilizacją może być tak, jak ze spotkaniem rdzennych mieszkańców Ameryki z Kolumbem. To się nie sprawdziło…”.

Pewnie bardzo długo nie dowiemy się, jak jest w rzeczywistości, ale doskonałą konkluzją będzie cytat: trzeba być wielkim ignorantem, by myśleć że jesteśmy sami we wszechświecie.

 

 

 

Źródło:   https://pl.wikipedia.org;   https://eurosport.interia.pl;   http://natemat.pl;   tytułowy cytat – Arthur C. Clarke;

Dodaj komentarz