Sekretne życie działek, czyli … leczenie ogrodem

Niedziela, 27 czerwca 2021

 

„Dlaczego kocham przyrodę? Czuję się częścią przyrody jak kwiaty, grzyby, trawy, ptaki, ryby… To cudowne uczucie … Nie mogłabym bez niej żyć. Przyroda to jedna z najpiękniejszych rzeczy we wszechświecie. Gdyby ktoś chciał opisać chociaż jeden organizm, a nawet kamień, mógłby napisać co najmniej dwie strony. Życie bez przyrody, nawet gdyby było możliwe, byłoby pozbawione radości.”

Te słowa, w czerwcu 1995 roku, napisała Oliwia Karch ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Istebnej.

Nie tylko Oliwia kocha przyrodę.

Dlatego dzisiaj jeszcze raz zapraszam do zielonego azylu w Rodzinnych Ogrodach Działko­wych.

Maurizio Pollini – Chopin Piano Concerto No. 1 in E Minor, Op. 11 II. Romance. Larghetto myfreemp3.vip .mp3

***

Spacerując po działkach, widzę niepokojącą tendencję: ludzie kupują działkę i zatrudniają firmę, która ją oczyszcza. Co to oznacza? Że wycina wszystko w pień. Przeoruje. Przystosowuje ją do takiego stanu, żeby można było budować i ewentualnie zasiać trawę.

Szkoda, bo bardzo nudne są ogródki (czy też ogrody) z trawą, żwirkiem i korą. Nie ma na czym oka zawiesić ani go ucieszyć. To jest jakiś cmentarny styl – trawnik, dwie tuje i tylko grobu brakuje.

Biały żwirek, przycięte iglaki, wszystko pod linijkę. Taką mamy wizję zadbanego ogrodu. Czas, żeby nasze ogrody choć trochę zdziczały.  Wyrzućmy z naszych działek ten biały żwirek, a przede wszystkim przestańmy ścinać drzewa.

Działki czy ogrody są azylem, miejscem, gdzie w błogiej ciszy z dala od zgiełku, nabieramy siły i energii. Mają być oazą spokoju, harmonii, ale pod żadnym pozorem nie mogą być nudne. Powinny zadziwiać, kryć w sobie wiele atrakcji, które sprawią, że będą wielokrotnie odkrywane, dostarczając wielu emocji.

Kamienie czy naturalne skalniaki ulokowane w słonecznym i osłoniętym od wiatru miejscu mogą się stać atrakcyjnym miejscem nie tylko dla roślin, ale i dla jaszczurek, zapewniając możliwość wygrzewania się na słońcu, jak i ukrycia się w razie niebezpieczeństwa pomiędzy kamieniami. regulują więc liczbę owadów czy ślimaków nie zawsze pożądanych na terenie ogrodu.

Budowa oczka wodnego to trend, który od kilku lat zyskuje coraz większą popularność. Jest ono nie tylko ciekawym elementem aranżacji ogrodu, ale również wpływa na nasze samopoczucie, szczególnie w cieplejsze dni. Woda wprowadza dobry mikroklimat a także przylatują do niego owady i ptaki, by gasić pragnienie kilkoma kroplami. Nawet się nie zorientujemy, kiedy (mimo wyraźnego zakazu zamieszkiwania istot dwunogich) zamieszka kątem na naszej działce kilka zaprzyjaźnionych kosów, szpaków i rudzików.

Na działkach zakazuje się przebywania psom, nawet takim miłym kundelkom. Ten był wyjątkowo cichy i przyjacielski, więc pewnie dlatego pani go przemyciła?

Przy zachowaniu odpowiednich warunków sanitarnych i higienicznych można prowadzić wyłącznie chów gołębi, kur i królików (świń, kaczek i nutrii już nie!). Dopuszczalną liczbę zwierząt określa zarząd ROD, a na hodowlę gołębi trzeba mieć zgodę walnego zebrania.

Czasami przez śpiewy ptaków, słychać pianie kogutów, lub gdakanie kur chwalących się faktem zniesienia jajka. A młoda cebulka i rzodkiewki już spieszą z rośnięciem. Wspaniałe są te wiejskie klimaty…

Za zwrot ludzi w stronę natury odpowiada pandemia. W momencie, w którym wszystkie plany na przyszłość przestały istnieć, kiedy wszystko wokół wydawało się niepewne i budziło przerażenie, zaczęliśmy poszukiwać tego, co równocześnie jest dostępne i przynosi ukojenie. Wysianie nasion dało ludziom poczucie, że jest jakaś przyszłość, że czegoś należy oczekiwać.

Często postrzegamy kontakt z przyrodą jako stratę czasu, ewentualnie luksus, na który można sobie pozwolić tylko na wakacjach. Pandemia bardzo to zmieniła. Wiele osób przekonało się, że nawet skwer pod blokiem jest wartością, a przydomowy ogródek daje wytchnienie, nie będąc tylko miejscem do wieszania prania.

Przyroda daje nadzieję, że będzie jakieś „dalej”. Podczas pandemii wiele osób tego doświadczyło.

Kontakt z przyrodą stanowi skuteczną terapię dla osób zmagających się z różnorakimi traumami oraz efektywnie wpływa na nasz codzienny dobrostan.

Psychiatrzy i psychoterapeuci już od dawna są przekonani, że kontakt z naturą może wspaniale wpłynąć na nasze zdrowie, samopoczucie i pewność siebie. Natura ma zbawienny wpływ na psychikę człowieka. Zieleń nie tylko koi oczy, ale bezpośrednio wpływa na nasze samopoczucie. Kiedy żyje się blisko natury, obniża się ciśnienie, tętno a także poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu.

Dobroczynne działanie ogrodów znane było już w Starożytności. W Egipcie członkom rodziny faraona z problemami psychicznymi zalecano spacery po ogrodach przypałacowych. Pod koniec XVIII wieku zaczęto bardziej szczegółowo badać wpływ roślin na samopoczucie człowieka.  Ojcem ogrodoterapii nazwano Benjamina Rusha, który odkrył związek postępów terapii psychiatrycznej z zajmowaniem się przez pacjentów roślinami. Pierwsze programy ogrodoterapii dla pacjentów psychiatrycznych (w tym weteranów z I wojny światowej) opracowano w początku XX wieku. Rozpowszechniły się one znacząco zwłaszcza w Wielkiej Brytanii i USA po 1945 roku.

Ogrodoterapia  (inaczej hortiterapia, ogrodolecznictwo, terapia ogrodnicza), to metoda terapii wykorzystująca ogrody w pracy z pacjentami. Polega na wykonywaniu w ogrodzie pracy fizycznej związanej z utrzymaniem ogrodu. Terapia ta jest stosowana w przypadku rekonwalescencji po udarach, wypadkach i paraliżach. Pomimo braku uznania jako terapia terapeutyczna jest również stosowana u osób z zaburzeniami psychicznymi i niepełnosprawnością, a także jako metoda terapeutyczna dla osób wykluczonych społecznie (więźniowie, mniejszości narodowe, młodociani przestępcy), a także, jako metoda uzupełniająca w leczeniu uzależnień.

O hortiterapii, czyli terapii łączącej w sobie medycynę z ogrodnictwem, traktuje fascynująca książka brytyjskiej psycholożki i psychoterapeutki, Sue Stuart-Smith „Kwitnący umysł. O uzdrawiającej mocy natury”. Książka została umieszczona na liście bestsellerów New York Timesa 2020. Autorka opisuje, jaki wpływ na nasze zdrowie (zarówno to fizyczne, jak i psychiczne), ma przyroda.

Co do tego, że natura ma zdecydowanie uzdrawiającą moc dla naszego ciała i naszego umysłu, nie ma wątpliwości, ale niejednokrotnie o tym niestety zapominamy. Nasz zdrowy rozsądek podpowiada nam, że dobrze jest wyjść na świeże powietrze, udać się do ogrodu czy lasu, by chociażby popatrzeć na zielone rośliny, bo ma to korzystny wpływ na nasze samopoczucie. Często jednak sami odcinamy się od natury zamykając w blokowiskach wyłożonych jedynie betonem, nie wychylając nosa poza ten sztuczny świat. Świadomie więc rezygnujemy z korzyści płynących z obcowania z przyrodą.

Hortiterapia to uzupełnienie tradycyjnych form leczenia i terapii pacjentów. Uczy działać w grupie, wzmacnia tak ważne u pacjentów z zaburzeniami psychicznymi poczucie własnej wartości, przydatności i misji do spełnienia. Poprawia nastrój, zmniejsza napięcie i lęk, stymuluje zmysły, odwraca uwagę od bólu, daje poczucie zadowolenia, inspiruje i fascynuje.

Jest elementem tak zwanej „zielonej opieki”, który coraz śmielej wkracza na polski grunt. Jest formą zarówno terapii, jak i rehabilitacji, z której mogą korzystać osoby z różnych grup wiekowych, z różnymi zaburzeniami i deficytami, głównie psychicznymi. Ogród daje bezpieczną fizyczną przestrzeń, która pozwala wzmocnić umysł i zapewnia ciszę, dzięki której możemy usłyszeć własne myśli. Im bardziej zagłębiamy się w pracę fizyczną, tym bardziej czujemy się wewnętrznie wolni i zyskujemy przestrzeń, by uporządkować i przepracować swoje emocje.

Praca w ogrodzie wpływa na poprawę kondycji fizycznej, pozwala ćwiczyć koordynację wzrokowo-ruchową oraz zdolności motoryczne i poznawcze. Pracując z otaczającą nas naturą, pracujemy również z naszą wewnętrzną naturą. Właśnie dlatego ludzie w świecie natury, czują większą siłę i energię życiową. Ogrodnicy często mówią, że odczuwają spokój, a osoby starsze, które pracują w ogrodzie, żyją dłużej i cieszą się lepszym zdrowiem.

Jesteśmy częścią otaczającej nas przyrody. Rośliny i ludzie dzielą rytm życia, wzrastają, rozkwitają i starzeją się. Aby byli zdrowi i atrakcyjni – wymagają pielęgnacji. To biologiczne połączenie ułatwia emocjonalne zaangażowanie się, jest bezpieczne i nieobciążone ryzykiem odrzucenia, wzmacnia samoocenę oraz poczucie wspólnoty. I choć ogrodnictwo nigdy nie będzie lekarstwem na ciężką depresję, to dla wielu ludzi cały proces sadzenia i kształtowania kawałka własnego świata, może uruchomić proces motywacji i sensu życia.

Podczas pandemii ludzki świat stanął w miejscu: zero podróży, odwołane spotkania, zawieszone szkoły i praca, pozamykane sklepy. A natura? Nic sobie z tego nie robiła, wręcz odżywała, dzięki ograniczeniom transportowym, mniejszemu zanieczyszczeniu. Nagle mieliśmy czyste niebo, zaglądające do ogródków a nawet wprost do okien, leśne zwierzęta. Wbrew trudnym okolicznościom to dało nadzieję.

W momentach kryzysu – czy to podczas wojen, czy z powodu katastrof naturalnych – ludzie ponownie zwracają się do natury. Jej zdolność do odradzania się może być czynnikiem zapewniającym poczucie równowagi.

Pandemia utrudniła dostęp do służby medycznej. Dziś szukanie innych sposobów dbania o zdrowie wydaje się ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej.

 

 

Źródło:     https://pl.wikipedia.org    cytat – https://dzikiezycie.pl/archiwum/1995/czerwiec-1995/dlaczego-kocham-przyrode;     https://www.edunews.pl;   https://przekroj.pl;

Dodaj komentarz