Z apteczki naszych babć, czyli syrop z pędów sosny

Niedziela, 18 czerwca 2023

 

Każdy z nas marzy o długim, szczęśliwym życiu bez chorób i trosk. Staramy się dbać o zdrowie, zapobiegać chorobom i szukamy recept na długowieczność. Wciąż próbujemy diet, szukamy zasad zdrowego żywienia i różnych naturalnych specyfików, które mają nam pomóc w osiągnięciu tego celu. Najsłynniejszym takim specyfikiem jest żeń-szeń rosnący w Chinach i Japonii. Tylko po co przemierzać świat lub szukać go w sklepie czy aptece, skoro można pójść na spacer do sosnowego lasu? Od ponad sześciu lat przekonuję Was do wszechstronnego i dobroczynnego działania lasu i różnych roślin na nasze ciało i duszę.

 

Solara – Tunes in the Forest myfreemp3.vip .mp3

 

Roślinność leśna towarzyszy nam od zarania, a drzewem, które w wielu kulturach wręcz otaczano czcią, jest… sosna. Pospolita sosna, królowa polskich borów, która zajmuje ponad 70 procent powierzchni naszych lasów. Ludzie zawsze korzystali z jej drewna, jednak posiadając pewien zasób wiedzy, warto też korzystać z jej kory, igliwia, szyszek, żywicy i eterycznego olejku.

W ostatnich tygodniach, wykorzystując chwile pomiędzy „czasem radosnej konieczności” (oczywiście chodzi o kochane Wnusie), dosiadałam mojego dwukołowego rumaka i pedałując po okolicznych ostępach, zbierałam sosnowe skarby.

Ponieważ klimat w Polsce nas nie rozpieszcza i od kilku lat jest jak w utworze Kory – zimny kraj, zimny maj, to dzięki temu, w rejonach o opóźnionej wegetacji być może będziecie jeszcze mogli zebrać pędy sosny i zrobić z nich syrop. Musi to być moment zanim igły otworzą się i wydłużą.

Na zdjęciu widzimy różne rodzaje pędów, rosnących na tym samym drzewku. Które więc wybrać, by nasz trud zaowocował największą ilością syropu?

Najwartościowsze pędy sosny to długie, jasnozielone przyrosty z brązową, lepką łupinką. Te najbardziej soczyste mają długość 10-12 centymetrów. Dłuższe będą miały już mniej soku. Pędy są lepkie, żywiczne, dlatego warto pamiętać o tym, aby zbierać je w rękawiczkach.

Ale pamiętajmy – zrywajmy wszystko tak, aby nie uszkodzić drzewa – odcinajmy tylko i wyłącznie kilka pobocznych odrostów. Aby zrobić to umiejętnie najlepiej zaopatrzyć się w sekator ewentualnie bardzo ostry nóż. No i nie zbierajmy tylko z jednej sosny!

Tutaj widzimy dwa rodzaje pędów – te gołe, pożądane przez nas, oraz pędy okryte siarkowożółtymi, malutkimi, jajowatymi kuleczkami. To męskie kwiatostany skupione u podstawy również tegorocznych pędów. Po przekwitnięciu kuleczki opadają, zostawiając w tych miejscach odcinki pozbawione igieł. Syropu z tych kwiatostanów raczej nie będzie, ale mają za to inne zalety – pyłek.

Zwolennicy medycyny naturalnej dowodzą, że pyłek sosnowy wyraźnie przeciwdziała zmęczeniu, obniża stężenie cholesterolu całkowitego we krwi, poprawia jego profil, działa przeciwmiażdżycowo, chroniąc ściany tętnic przed uszkodzeniami od wewnątrz.

Kwiaty roślin iglastych, do których należy sosna, nie są zapylane przez owady, a przez wiatr. Męskie kwiatostany sosny kiedy się rozwiną, intensywnie pylą na żółto.

Pyłek produkowany jest w ogromnych ilościach, zwiększając tym szansę na sukces, jakim jest zapylenie bardzo nielicznego kwiatostanu żeńskiego. Unoszony w powietrzu jest szczególnie widoczny po deszczu na brzegach kałuż w postaci żółtego osadu lub na naszych samochodach pokrytych żółtym nalotem.

Tak więc, męskie kwiatostany sypią hojnie pyłkiem na wszystkie strony, ale znacznie wcześniej nim zaczną sypać – można z nich przygotować sosnersy. Sosnersy, czyli pękate, soczyste, słodkawo-kwaśne kwiaty sosny w czekoladzie. Węglowodany, białka, olejki eteryczne, witaminy i mikroelementy opakowane w piękną, czekoladową formę to przekąska doskonała.

Kwiatostany zbieramy wtedy trochę wcześniej (w pierwszych dniach maja), kiedy są jeszcze bardziej jędrne i soczyste niż te tutaj. Takie rozpulchnione, z osypującym pyłkiem, już się nie nadają.

Nierozwinięte, zielone i jędrne męskie kwiatostany sosny, maczamy po prostu w rozpuszczonej gorzkiej lub deserowej czekoladzie, wykładamy na lekko natłuszczony papier i przez kilka minut schładzamy w lodówce. Aby zrobić sosnersy w wersji de lux, należy rozpuść 2 łyżki masła kakaowego, dodać łyżkę kakao, pół łyżki miodu oraz szczyptę czarnego pieprzu, a następnie wymieszać składniki do uzyskania jednolitej masy i maczać w niej kwiaty.

Jeszcze wcześniej, jakieś dwa tygodnie przed kwitnieniem sosny, możemy zebrać także młodziutkie pędy świerka i zrobić z nich jeszcze ciekawszą wersję – świerkoladę! Wystarczy pędy pokroić w cieniutkie plasterki, rozłożyć płasko i zalać rozpuszczoną białą czekoladą. W ostateczności ciemną. Nie omieszkam wypróbować tej wersji oryginalnych przysmaków, ale to już w przyszłym roku!

Wracając do naszego syropu, to warto pędy sosnowe zrywać, a potem kroić w foliowych lub lateksowych rękawiczkach, bowiem żywicę, którą wydzielają, trudno później zmyć z rąk. Zabezpieczyć trzeba również blaty na których rozkładamy się z naszą pracą.

Aby łatwo było pamiętać, robiąc syrop z młodych pędów sosny, stosuję proporcję: 1 kg cukru na 1 kg pędów. Cukier jest doskonałym konserwantem, więc nie żałuję go, zwłaszcza że syropu nie będę już pasteryzować.

Nie myję pędów, a jedynie usuwam z nich brązowe łuski. Pędów nie trzeba kroić, można układać je w słojach w całości, warstwami przesypując cukrem. Uważam jednak, że krojenie powoduje lepsze i szybsze puszczenie soku. Całość dobrze jest jeszcze delikatnie ugnieść, powierzchnię całkowicie zakryć cukrem, słój lekko przykryć wieczkiem lub gazą, a potem odstawić w nasłonecznione miejsce. Po dwóch tygodniach syrop należy przecedzić przez gazę i przelać do buteleczek lub niewielkich słoików. Syrop przechowujemy w ciemnym, chłodnym miejscu.

Syrop sosnowy stosujemy przy kaszlu suchym oraz mokrym (z myślą o jego łagodzeniu), zapaleniu gardła, przeziębieniu (zwłaszcza gdy pojawią się jego pierwsze objawy), chrypce a także przy zapaleniu oskrzeli i innych infekcjach górnych dróg oddechowych. Można po niego również sięgnąć w stanie ogólnego osłabienia i gdy zaobserwuje się u siebie obniżoną odporność.

Młode pędy sosny zawierają różnorodne lecznicze substancje, takie jak flawonoidy (organiczne związki chemiczne o działaniu przeciwutleniającym, przeciwzapalnym, moczopędnym i rozkurczowym), witaminę C (wzmacnia odporność, neutralizuje wolne rodniki), węglowodany (cukry, które dodają organizmowi energii), sole mineralne (regulują gospodarkę wodną organizmu i korzystnie wpływają na kości) oraz gorycze (związki chemiczne o gorzkim smaku, które przyjmowane w małych dawkach przed jedzeniem pobudzają apetyt, działają uspokajająco i wzmacniająco).

Sosna to roślina jednopienna, czyli na jednym drzewie rosną zarówno kwiaty żeńskie jak i męskie. Kwiaty męskie już Wam przedstawiłam. Jest ich cały ogrom i sypią pyłkiem bez opamiętania, bowiem w przyrodzie (przeciwnie do ludzi) to osobniki męskie bardziej się starają, walcząc o przetrwanie swoich genów czy to kolorem czy ilością. 

Kwiaty żeńskie są bez porównania mniej liczne i mniej widoczne. Są zebrane w kwiatostany – kilkumilimetrowe czerwonawe szyszeczki wyrastające na końcach pędów. Po zapyleniu prawie w ogóle nie rosną, dopiero następnej wiosny pęcznieją w zielone szyszeczki.

Szyszeczki rosną i wydłużają się przez całe lato. Jesienią brązowieją i drewnieją. Nasionka w nich zamknięte zawierają mnóstwo składników odżywczych. Po zimie, ledwie zawieje cieplejszy wiatr, dojrzałe szyszki otwierają się, pozwalając uwolnić się dojrzałym w międzyczasie nasionom.

Jeżeli narobiłam Wam ochoty na syrop z pędów ale już nie zdążycie z ich zbiorem, to proponuję zrobić syrop z zielonych szyszek sosny.

Zielone szyszki są nieco kwaskowate w smaku. Mają bardzo intensywny, żywiczny aromat. Nadają się do zjedzenia dopóki są miękkie.

Przy młodych szyszkach również zalecam ostrożność – żywica jest ciężka do usunięcia zwłaszcza z wszelkiego rodzaju tkanin. Spróbujcie terpentyną. Z rąk można zetrzeć masłem.

Zrobienie syropu sosnowego z szyszek również nie jest skomplikowane. Podobnie jak pędy, trzeba je rozdrobnić i zasypać cukrem.

Syrop z zielonych szyszek sosny, tak samo jak syrop z pędów, ma doskonałe właściwości lecznicze na górne drogi oddechowe, wpływa korzystnie na przewód pokarmowy i detoksykację organizmu.

Do przyrządzenia syropu zastosowałam te same proporcje, tj. 1 kg szyszek i 1 kg cukru.

Kiedy pod koniec lata szyszeczki stwardnieją, nadal można przygotować na nich nalewkę, napój mleczny z miodem lub odwar:

Nalewka z szyszek : 5 dojrzałych szyszek z nasionami wymyć i zalać 200ml spirytusu 70% i zostawić na 2 tygodnie w chłodnym miejscu. Dawkowanie: 1 łyżka od herbaty na szklankę słabej herbaty raz dziennie po posiłku.

Mleczko szyszkowe :  5-6 szyszek zalać 0,5l. mleka, doprowadzić  do wrzenia, gotować 20 minut na małym ogniu. Po ostygnięciu do mleka dodać miód. Pijemy po kilka łyków co godzinę. Polecam – bardzo smaczne.

Kąpiel z odwarem szyszkowym: 20-30 szyszek zalać wodą tak, aby przykryła szyszki i gotować przez pół godziny. Odstawić na 12 godzin. Do kąpieli w wannie należy przygotować litr odwaru, do moczenia nóg pół litra.

Przy rozdrabnianiu szyszeczek na syrop, w kilku z nich znalazłam takie oto okazy!

To może być gąsienica szyszenia pospolitegomotyla z rodziny omacnicowatych, gąsienica grotnika szyszkowca – motyla z rodziny miernikowcowatych lub też larwa smolika sosnowca  – gatunku chrząszcza z rodziny ryjkowcowatych. Jak widać, amatorów młodych szyszek jest bardzo dużo – musimy się więc spieszyć!

Pół godziny po zasypaniu cukrem, rozdrobnione szyszki puszczają sok i tworzy się syrop. Po 2-3 dniach w słońcu, otrzymany syrop można rozlewać do wyparzonych, idealnie suchych, małych słoiczków lub buteleczek.

Dlaczego małych? Syropu nie pasteryzuję, dlatego w przypadku nieszczelności, ewentualne straty nie będą duże   🙂

Sosna to wspaniały surowiec leczniczy. Przygotowanie syropu czy to z pędów czy szyszek jest bardzo proste – wystarczy wybrać się na spacer do lasu czy ogrodu i połączyć miłe z pożytecznym. W okresie jesiennym możemy profilaktycznie zażywać 1 łyżeczkę syropu rano jako dodatek do herbaty, a gdy już dopadnie nas przeziębienie, wówczas bierzmy 3-4 razy 1 łyżkę syropu dziennie. W przypadku dzieci – 3 razy dziennie 1 łyżeczkę. Mam nadzieję, że z takim syropkiem ominą nas wszelkie antybiotykoterapie w tym roku.

Trzymajmy się zdrowo!

 

Dodaj komentarz