Niedziela, 29 marca 2020
Znowu piękna, tym razem już wiosenna pogoda. I choć od jutra synoptycy zapowiadają ochłodzenie, to i tak chce nam się żyć.
Ale dziś będzie trochę refleksyjnie, bo sytuacja w jakiej się znaleźliśmy, spowodowała, że z zakamarków mojej pamięci wyłonił się taki oto dawno zapomniany utwór:
Piosenka o końcu świata
W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.
W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.
A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.
Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.
Czesław Miłosz
Dopóki słońce i księżyc są w górze, dopóki trzmiel nawiedza różę – nie wierzymy, że może stawać się już…
Że to może być właśnie tak.
Dlatego wykażmy się daleko idącą rozwagą, przypilnujmy naszą młodzież i ograniczmy kontakty do minimum.
Pozostańmy w domu…