Sobota, 27 października – Światowy Dzień Dziedzictwa Audiowizualnego
Światowy Dzień Dziedzictwa Audiowizualnego
Święto to podkreśla rolę jaką pełnią nagrania audio oraz wideo dokumentujące ważne wydarzenia z XIX i XX wieku.
Więcej na ten temat możecie przeczytać (TUTAJ) .
Potrzebę obchodów Światowego Dnia Dziedzictwa Audiowizualnego, dostrzegło UNESCO, organizując je po raz pierwszy dopiero w 2007 roku. Ale funkcję patrona tego Dnia mógłby z powodzeniem objąć Polak – Bolesław Matuszewski (1856-1943), który już w 1898 roku na łamach paryskiego „Le Figaro” pisał o konieczności utworzenia Składnicy Kinematografii Historycznej i zachowywania filmu jako ważnego źródła historycznego.
A dziś chciałabym, abyście razem ze mną powrócili do czasów młodości albo dzieciństwa i przypomnieli sobie kilka starych polskich filmów, które to właśnie stanowią część światowego dziedzictwa audiowizualnego. Nie są to może filmy najwybitniejsze, ale darzę je ogromnym sentymentem.
Dawno, dawno temu oglądałam je w niedzielnym programie W starym kinie, w towarzystwie całej rodziny i poprzez to miały dla mnie wydźwięk naprawdę świąteczny. Te czarno-białe filmy oglądałam w czarno-białym telewizorze i wcale mi to nie przeszkadzało (prawdopodobnie, nie uświadamiałam sobie jeszcze wtedy takiej potrzeby). Co prawda od roku 1971 telewizja nadawała programy w kolorze, ale wtedy o kolorowym telewizorze mało kto myślał.
https://youtu.be/6vP2sMqzcKM
W starym kinie – Czołówka (official intro)
W starym kinie, był najdłużej nadawanym programem filmowym w historii polskiej telewizji (1967–1999). Autorem i prowadzącym był niezmiennie Stanisław Janicki (ulubieniec mojej Babci), elokwentny pan, który z wielkim pietyzmem i erudycją opowiadał o polskim filmie przedwojennym.
Jego dewizą było: „bawić ucząc, uczyć bawiąc” i ta koncepcja przetrwała 32 lata.
Ada, to nie wypada (1936)
Czy Lucyna to dziewczyna? (1034)
Jego ekscelencja subiekt (1933)
Każdemu wolno kochać (1933)
Niedorajda (1937)
Paweł i Gaweł (1938)
Piętro wyżej (1937)
Skłamałam (1937)
Wrzos (1938)
Zapomniana melodia (1937)
Znachor (1937)
Wszystkie te i jeszcze inne filmy można zobaczyć – (TUTAJ) .
Oglądając przedwojenne filmy uderza różnica poziomów między kinem zachodnim, czy radzieckim, a polskim. Niestety na niekorzyść tego ostatniego.
Rosjanie nakręcili wówczas według scenariusza i w reżyserii Siergieja Eisensteina niemą trylogię filmową: pierwsza część to Strajk z 1924 roku, druga Pancernik Potiomkin z 1925 roku, trzecią zaś Październik: 10 dni, które wstrząsnęły światem z 1928 roku. Film ten był mistrzowskim posunięciem propagandowym – tworzył mit założycielski komunizmu jako „idei zmieniającej oblicze niesprawiedliwej rzeczywistości”.
Produkcje zachodnie były to filmy tworzone z dużym rozmachem i dużymi nakładami finansowymi. Najpierw były to nieme filmy Charlie Chaplina, Bustera Keatona czy Harolda Lloyda a potem filmy realizowane w „złotych latach Hollywood”, czyli latach 30 i 40, kiedy nad Europą zawisła groźba wojny.
Polskie kino Dwudziestolecia międzywojennego było na ogół na słabym poziomie artystycznym i profesjonalnym. Co nie znaczy, że nie było kilku wartościowych dzieł, takich jak przede wszystkim filmów Józefa Lejtesa (Młody las, Dziewczęta z Nowolipek, Barbara Radziwiłówna), a także Eugeniusza Cękalskiego (Strachy), czy Aleksandra Forda (Ludzie Wisły, Legion ulicy).
Uważam, że w polskim kinie przedwojennym bardzo łatwo się zakochać. To zapis cudownie lekkiego aktorstwa, nienagannej dykcji, wspaniałej muzyki i piosenek. Fascynująca podróż w przeszłość.
Źródło: https://pl.wikipedia.org; https://film.org.pl; http://historiaimedia.org; http://forum.gazeta.pl;